Wampiry: Dziedzictwo mają lekki problem w tym odcinku, bo pomimo solidnej historii, nie ma nawet sugestii, co się stało z Landonem. Oczywiście wiemy, że to jest wątek na dłużej i możemy być pewni, że on żyje, ale po tym, co się wydarzyło na końcu poprzedniego odcinka, przydałoby się jednak dać jakiekolwiek informacje. Pobudzić ciekawość i zbudować emocje. A tak obserwujemy różne próby namierzenia Landona, a ostatnia scena pokazuje, że ma się dobrze. Niby to oczywiste, że takie odcinki muszą być, a odpowiadanie na pytanie musi być dawkowane, ale przez to też po seansie pozostaje zbyt duży niedosyt.  Hope czasem może wzbudzać konsternację swoim zachowaniem. Nie powinniśmy być zaskoczeni, bo jednak płynie w niej krew Klausa, więc pewne burzliwe reakcje są zrozumiałe, ale dziwi natomiast skierowanie ich na przyjaciół i rodzinę. W tym przypadku chodzi o scenę, w której dziewczyna rzuca Alaricem w dość obcesowy, by nie powiedzieć brutalny sposób. Niedorzeczne jest jednak to, że nikt tutaj nie traktuje tego jako problem. Ani Alaric, ani Hope. Nie było „przepraszam” ani nic, a to już jest spora scenariuszowa niefrasobliwość, która nie powinna mieć miejsca. Rozchwianie po stracie Landona to jedno, ale to popadło w przesadę.
fot. materiały prasowe
Poszukiwania bardzo różnych artefaktów i pomysłów na odnalezienie Landona to fundament rozrywkowego charakteru tego odcinka. W tym aspekcie cieszy fakt, że ani Alaric, ani Hope nie chcą uzyskać odpowiedzi tylko dyplomatycznie i preferują metodę: bez względu na cenę. Nie ma tutaj zabawy w kotka i myszkę czy niepotrzebnych rozmów o zasadach moralności. Jest cel, który trzeba osiągnąć i bohaterowie do niego dążą prawie że po trupach. Tutaj właśnie to pobudzanie zainteresowania działa całkiem nieźle i pozwala śledzić poczynania z ciekawością. To jednak wciąż są Wampiry: Dziedzictwo i każdy, kto zna ten świat po dwóch poprzednich serialach, może domyślić się, że to dopiero początek szalonych wydarzeń. Najwyraźniej artefakt ściągnął Landona, ale pytanie skąd i dlaczego? W takich sytuacjach zawsze są koszty i skutki uboczne. Takim sposobem można zaangażować i  tym samym zmienić rozłożenie akcentów. Nie powinno być czasu na miłość, a to będzie korzystne dla jakości. A ta w tym odcinku stoi na typowym, lepszym poziomie tego serialu. Zwłaszcza jest nieźle, gdy twórcy bawią się popkulturą – tutaj objawia się to poprzez czerpanie z konwencji slashera, które wyszło nawet nieźle i pomysłowo, biorąc pod uwagę, że przecież to miała być terapia Hope. Wampiry: Dziedzictwo to serial mocno osadzony w konwencji, ale na tyle przemyślany, że staje się dobrą rozrywką. Trudno specjalnie narzekać, gdy serial dostarcza to, czego jego widzowie oczekują.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj