Recenzja zawiera spoilery z finałowego odcinka

Powracamy w miejscu, w którym zakończył się poprzedni szokujący odcinek. Los Leeny jest przesądzony i nic nie wskazuje na to, że jeszcze zobaczymy ją żywą. Zastanawia, czy pomoc ducha Leeny jest tylko jednorazowa, czy będzie mogła powrócić w kolejnym sezonie. Bohaterowie, podobnie jak my, wciąż nie mogą uwierzyć w to, co zrobił Artie. Przyznać trzeba, że zabieg twórców z obsadzeniem Artiego w roli łotra jest strzałem w dziesiątkę i chyba jednym z najlepszych rozwiązań tego serialu.

[image-browser playlist="598239" suggest=""]©2012 Syfy

Po tym, jak Claudia, Pete i Myka wylali potok łez i zaakceptowali fakt, że Artie stał się ich wrogiem, rozpoczyna się pogoń. Artie jednak nie jest taki jak znani nam przeciwnicy agentów. Chociaż zło przejęło kontrolę nad nim, nadal jest to ta sama osoba, z tymi samymi umiejętnościami, która naszą grupę zna na wylot. Pomimo prób Claudii, zło króluje w Artie'em, który zaczyna posuwać się coraz dalej.

Nie do końca przekonują mnie motywy Artiego. Rozumiem, że chce zdobyć nóż, aby go nie zabili, ale po co mordercza orchidea? Cały czas mówi o wyzwoleniu spod jarzma Magazynu i jego dawnych przyjaciół, a tu nagle pojawia się temat orchidei i chęć wybicia ludzkości. Brakuje konsekwencji w budowaniu motywacji jego nikczemnych zamiarów. Trochę również razi scena, w której grozi Pete'owi bronią, jednocześnie rozmawiając z Myką i Claudią. Widzimy wyraźnie, że jest rozkojarzony, zagadany i Pete oraz Myka mieli kilka sposobności, by wykorzystując swoje szkolenie, odebrać mu broń i go obezwładnić, ale tego nie robią. Przez co cała sytuacja sprawia wrażenie wymuszonej, gdyż nie powinno do niej dojść, gdy stawiano bohaterów w tak oczywistej bliskości względem napastnika.

Sam pościg za Artie'em jest niezmiernie dynamiczny i ciekawy. Przez cały czas nie wiemy, co się wydarzy. Akcja brnie do przodu nieprzerwanie, emocjonując nas do ostatniej minuty. Odbywa się to odrobinę kosztem specyficznego humoru. Stawka w odcinku jest wysoka, a atmosfera gęsta. Tragedia wybiła bohaterom dowcip z głowy, a sytuacja z Artie'em tylko dopełniła dzieła.

[image-browser playlist="598240" suggest=""]©2012 Syfy

Końcowe sceny są wyśmienite i niespodziewane. Gdy już dochodzi do spełnienia wizji Artiego, w której Claudia przebija go nożem, trudno nie czuć zaskoczenia i jednocześnie smutku. Wiemy, że w tym świecie wszystko jest możliwe, ale również towarzyszy nam świadomość słów pani Frederick - nie ma czym uleczyć Artiego. Jednak największą niespodzianka są ostatnie sekundy odcinka, gdy plaga z orchidei leci w świat. Cliffhanger straszliwie irytujący, ale zarazem intrygujący. Bohaterowie prawdopodobnie nigdy nie byli w tak tragicznej sytuacji. Końcówki poprzednich sezonów - nawet gdy H.G. Wells próbowała zniszczyć świat, nie niosły ze sobą tak wielkich reperkusji.

Finał Magazynu potwierdza dobry poziom czwartego sezonu, w którym pomimo już tylu odcinków za nami, twórcy nadal potrafią wymyślić coś nowego i pozytywnie zaskoczyć. Pozostaje tylko czekać z niecierpliwością do lata 2013 roku na rozwiązanie cliffhangera.

Ocena: 8/10

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj