What If... ? w 8. odcinku pokazuje alternatywną wersję zdarzeń z Avengers: Czas Ultrona i wreszcie rozwija postać Obserwatora. W tym epizodzie stawka jest ogromna, ponieważ jest nią całe multiwersum. Hawkeye i Czarna Wdowa znajdują się w samym centrum zdarzeń. Próbują uratować resztki swojego świata. I bardzo dobrze, bo ten doskonały duet zasługuje na więcej czasu antenowego. Serial tym razem stawia pytanie, co by było, gdyby Ultron wygrał? Ten złoczyńca chyba nigdy nie był traktowany zbyt poważnie na tle innych łotrów Marvela, więc tym bardziej satysfakcjonujące jest oglądanie, jak staje się prawdziwym zagrożeniem dla całego uniwersum. 
Fot. Marvel
W tej linii czasowej Ultron zwycięża, a jego celem jest przywrócenie pokoju poprzez eliminację wszelkiego życia. By to osiągnąć, wykorzystuje organiczne ciało Visiona, który w tej wersji zdarzeń nigdy nie zostanie superbohaterem. Teraz nic nie jest w stanie go zatrzymać. W pewnym momencie złoczyńca czuje pustkę na myśl, że dokonał już wszystkiego. I właśnie wtedy słyszy za swoimi plecami Obserwatora, ku zdumieniu ich obojga. Przełamuje niewidzialną ścianę i dochodzi do niego, że być może jego misja wcale nie dobiegła końca i jest o wiele więcej do zrobienia. Zderzenie tej dwójki to niezwykle potężna scena, ponieważ dopiero po niej zdajemy sobie sprawę, o co tak naprawdę toczy się gra. Ultron, który może uzyskać dostęp do wszystkich światów, to zagrożenie na miarę Thanosa. Jest w stanie zniszczyć nie tylko jedną linię czasową, ale wszystkie, i tym samym położyć kres całemu MCU. Uświadomienie sobie tego zapewnia naprawdę emocjonujący seans, bo wreszcie bohaterowie mają dużo do stracenia.   Wszystkie konfrontacje pomiędzy Ultronem a Obserwatorem w 8. odcinku What If... ? są genialne. Pokazują, do czego zdolne są te postacie, jak i dają lepszy wgląd w multiwersum. Kulisy pracy Obserwatora, jego panel dostępu do różnych światów, zostały naprawdę ciekawie przedstawione. Serial miał szansę po raz kolejny wykazać się graficznie. Cała animacja walki pomiędzy tymi postaciami, w której za każdym ciosem Uatu przenosi się do innego uniwersum, jest niesamowita. I satysfakcjonująca, ponieważ przez większość seansu widzimy opanowanego i chłodnego Ultrona, a w tym momencie wreszcie możemy zobaczyć go naprawdę podekscytowanego. Następuje tu też zderzenie różnych poglądów. Ultron nie może zrozumieć, jak można mieć wszystkie wszechświaty na wyciągnięcie ręki i po prostu je obserwować, gdy możliwości są dosłownie nieskończone. Dopiero teraz może posmakować prawdziwej potęgi.
Fot. Marvel
+9 więcej
Oboje przedstawiają dwie zupełnie inne postawy, jeśli chodzi o władzę. I być może i jeden, i drugi jest w błędzie. Obserwator wybrał bierność, zanim było za późno, a Ultron uważa siebie za nieomylnego boga. To jednak doskonałe przeciwieństwa, które pozwoliły serialowi wejść na nowy poziom. Do tej pory historie z różnych epizodów nie były ze sobą specjalnie połączone i wydawały się oderwanymi od siebie opowieściami. Jednak teraz nabrały całkiem nowego znaczenia, ponieważ łączy je to samo zagrożenie. Ultron mógłby po prostu pojawić się przed naszymi ulubieńcami i przeciąć ich na pół jak Thanosa, co podnosi stawkę i nadaje spójność całemu What If... ?. Pozostaje tylko pytanie, czy twórcom uda się to rozwinąć w tak krótkim czasie? Na uwagę zasługują też Natasha Romanoff i Clint Barton, którzy są genialnym duetem MCU. Filmy nie zawsze miały możliwości, by poświęcić im dość czasu, więc miło, że serial wykorzystał okazję, by dać im trochę więcej ekspozycji. Ich przyjaźń jest bardzo solidna i ciekawie ogląda się ich interakcję nawet pomiędzy nudnymi archiwami. Jednocześnie oboje są ludzcy, bardzo dobrze balansują na linii pomiędzy herosami a zwykłymi zjadaczami chleba. Hawkeye, który puszcza rękę Czarnej Wdowy, mówiąc, że nie chce już walczyć, kompletnie rozkłada emocjonalnie. Bo w obliczu takiej tragedii i końca świata to bardzo naturalna reakcja, która podkreśla powagę sytuacji. Są chwile, gdy nawet superbohaterowie nie dają sobie rady. Nic mnie tak nie uderzyło w serce od odcinka z Doktorem Strange. 
Fot. Marvel
To jeden z tych naprawdę solidnych epizodów, które trzymały w napięciu. 8. odcinek What If... ? rozszerzył świat MCU, pokazując, jak działa praca Obserwatora od kuchni. Jednocześnie dostaliśmy złoczyńcę, który ma dostatecznie dużo władzy, by namieszać w uniwersum, i możemy się obawiać, jaki będzie jego następny krok. Szczególnie że trudno jest przemówić mu do moralności, a nieskończone możliwości zwyczajnie go ekscytują. To dobrze, że zbilansowano jego nieludzkie podejście z Clintem i Natashą, którzy wprowadzają do odcinka trochę lekkości i mnóstwo nadziei. Tak naprawdę główna obawa, jaka zostaje po seansie, to taka, że twórcom nie starczy czasu, by domknąć wszystko w satysfakcjonujący sposób. Ten epizod to dobre wprowadzenie do finału, ale wciąż pozostaje dużo otwartych wątków, które wypadałoby poruszyć. Nie jest już tajemnicą, że pandemia wpłynęła na skrócenie odcinków i być może zaważy to na tym, jakie wrażenie zostawi na nas ostatni odcinek, na którego barkach spocznie sensowne podsumowanie serialu.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj