Wiedeńska krew to serial kostiumowy o tematyce detektywistyczno-kryminalnej. Teraz, w jeszcze ciepłym 2. sezonie, na ekrany powracają główni bohaterowie, których poznaliśmy w ubiegłej odsłonie – Max Liebermann, czyli młody uczeń Zygmunta Freuda, oraz szorstki lokalny detektyw, Oskar Rheinhardt. Panowie łączą siły, by wspólnie rozwiązywać zagadki zadziwiających morderstw, które mają miejsce w XX-wiecznym Wiedniu. 2. sezon – podobnie jak pierwszy – oferuje widzom zaledwie trzy odcinki. Każdy z nich trwa jednak prawie półtorej godziny, zatem możemy tu mówić o konkretnym i dość wymagającym seansie. 2. sezon Wiedeńskiej krwi porusza kilka różnych spraw kryminalnych – w pierwszym odcinku mamy do czynienia z nagłą śmiercią hrabiny, natomiast w drugim z odkryciem tajemniczego ciała w biednych rejonach miasta. Sprawy są od siebie zupełnie różne, a każda z nich ma drugie dno – głównym zadaniem duetu Liebermann-Rheinhardt jest oczywiście połączenie wszystkich kropek i dojście do wniosków, które na pierwszy rzut oka są zupełnie niewidoczne. Wcielający się w głównych bohaterów Matthew Beard i Jurgen Maurer dają z siebie wszystko i współpracują na ekranie niczym Sherlock Holmes i Watson. W nowej serii pierwsze skrzypce zdecydowanie gra Beard – jego Libermann wyrasta na postać ważniejszą i mającą więcej do powiedzenia w akcji bieżącej. Widać to już w pierwszym odcinku, w którym nie tylko sam proces rozwiązywania zagadki, ale także prywatny aspekt sprawy związany jest z młodym lekarzem. Twórcy w dalszym ciągu korzystają z proceduralnej formuły i każdy pełen odcinek poświęcają od początku do końca jednej sprawie kryminalnej – w ciągu 90 minut otrzymujemy zatem zawiązanie akcji oraz całe śledztwo. Każdy epizod Wiedeńskiej krwi jest tak naprawdę jak jeden film – może to stanowić pewnego rodzaju wyzwanie dla widza, zwłaszcza dla takiego, który lubi wartką i dynamiczną akcję. Tutaj wraz z bohaterami działamy niejako „od końca”, skupiając się nie na akcji bieżącej, a na poszlakach, śladach i wskazówkach. Nie obserwujemy samych zbrodni czy aktów przemocy – akcja toczy się raczej powoli i statycznie, bohaterowie mają dużo czasu ekranowego na swobodne przemyślenia i dumanie nad zagadką. Taka forma jak najbardziej trafi do miłośników zagadek logicznych – nieco mniej zaś do tych z Was, którzy od produkcji kryminalnych oczekują przede wszystkim, aby na ekranie dużo się działo. Powiem szczerze, że brakuje mi tu trochę dynamicznej iskry – zdecydowanie poprawiłoby to poziom przyswajalności epizodów, które w obecnej formule miejscami nieco się dłużą.
fot. Epic Drama
+15 więcej
Niekwestionowanym plusem produkcji – co z resztą widać już po pierwszej serii – jest scenografia. Dwa pierwsze odcinki nowej serii dają nam wgląd w zupełnie inne światy – w epizodzie otwierającym towarzyszymy arystokracji na salonach, zaś w drugim przenosimy się na ulice, do bardziej szemranych części miasta. Te dwa światy dopracowane są w najdrobniejszym szczególe i wizualnie po prostu cieszą oko. Zachwycają także same pojawiające się na ekranie postaci – odcinek otwierający 2. sezon daje duże pole do manewru kostiumografom i charakteryzatorom. 2. sezon Wiedeńskiej krwi trzyma przyzwoity poziom. Widać ogrom pracy włożony w tę produkcję zwłaszcza w warstwę wizualną oraz wplecione w opowieść ciekawostki i fakty. Pomijając cały kryminalny charakter serialu, podoba mi się fakt mocnego skupienia na psychologicznych aspektach rozwiązywanych zagadek, czego punktem zaczepienia jest tutaj oczywiście Max. Lekarz często odnosi się do psychiki człowieka, co jest zwyczajnie intrygujące. Nowy sezon utwierdza jednak w tym, co czuć było już w pierwszej odsłonie – Wiedeńska krew to propozycja dla koneserów. Serial wymaga skupienia i uwagi. Jeśli należycie do grona entuzjastów takiej formy czy samej estetyki i klimatu XX wieku, prawdopodobnie będziecie zadowoleni. Premiera telewizyjna w Polsce odbędzie się 22 listopada o 21:30 na kanale Epic Drama.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj