Akcja American Hustle dzieje się w późnych latach siedemdziesiątych, czyli w samym środku epoki disco, trwałych fryzur oraz flanelowych garniturów. Na pierwszy plan wybija się postać Christiana Bale’a, który może kojarzyć się z alter ego Andy’ego Kaufmanna z filmu Człowiek z księżyca, jednak nie jest on tutaj przebierańcem. Bale, znany z poświęcania swojego ciała na potrzeby ról, także i tym razem przeszedł samego siebie. Gra on oszusta finansowego, Irvinga Rosenfelda, którego prostym sposobem na przetrwanie w biznesie jest utrzymanie niewielkiej skali kolejnych przedsięwzięć. Jest postacią starającą się mieć kontrolę nad swoim losem, dlatego też doskonale dogaduje się z Sydney (Amy Adams), z którą dzieli zarówno życie osobiste, jak i pracę. Ekranowa wybranka oszusta wręcz błyszczy u jego boku, obnosząc się ze swoją seksualnością.

Partneruje im Bradley Cooper w roli Richiego DiMaso, niezrównoważonego detektywa mającego wielki apetyt na sukces. Przy okazji banalnego przewinienia wciąga Irvinga oraz Sydney do "współpracy", której celem jest zdemaskowanie korupcji na wysokich szczeblach. Z uwagi na to, że Richiego i Irvinga charakteryzują silne i wyraziste osobowości, ich kooperacja odbywa się w atmosferze niezgody i wzajemnej rywalizacji. DiMaso to niestabilna osobowość zawierająca w sobie cechy zarówno psychopaty, jak i dziecka, któremu zabrano lizak. Właśnie taką postacią jest – skrajnie dwuznaczną i nieoczywistą. W domowym zaciszu wciela się w rolę synka mamusi, który już dawno przezimował okres wyfrunięcia z gniazda, zaś w pracy stara się odgrywać ambitnego i uporczywego policjanta.

Postacie Bale’a, Adams i Coopera składają się na iskrzący trójkącik ulokowany w szarej strefie stosunków międzyludzkich, który w miarę postępu fabuły nabiera dodatkowych rumieńców. Wtedy też i akcja rusza z kopyta, a wraz z nią kolejne wątki i postawy mieszają się niczym w kalejdoskopie. Osadzone w dość specyficznej estetyce filmu Russela oraz lotnego humoru postacie są świetnie wykreowane, jednak trudno nie odmówić im pewnego przerysowania i czerpania ze stereotypów. Burmistrz Carmine Polito jest zainspirowany szarmancką postacią Elvisa Presleya, który zmarł rok przed wydarzeniami z filmu, zaś Rosalyn Rosenfeld jest typową kurą domową, która ma chrapkę na poznanie świata wyższych sfer, charakteryzując się przy tym pasywno-agresywnym zachowaniem. Jej małostkowość i nieobycie w świecie idealnie podsumowuje scena, w której podtyka pod nos żonie polityka swoje palce celem pochwalenia się doskonałym zapachem, jakim cechuje się lakier do paznokci. 

Film oferuje także kilka naprawdę oryginalnie zabawnych scen, jak np. podarowanie mikrofalówki w geście przyjaźni czy sekwencja sprzątania domu przez Jennifer Lawrence do piosenki "Live and Let Die" zespołu Wings. Widzowie wyłapią tutaj także perełki takich wykonawców, jak: Duke Ellington, Elton John, Donna Summers czy The Bee Gees, czyli naprawdę solidny przekrój muzyki popularnej tamtych czasów. Czasów, które za sprawą ręki Davida O. Russella mienią się przed widzem niczym postawione na żelu włosy Bradleya Coopera.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj