Akcja "Galvanize" dzieje się tuż przed Halloween, w tzw. Piekielną Noc, kiedy to ludzie wycinają sobie wzajemnie różne numery. Tak się nieszczęśliwie składa, że trener Finstock ma akurat tego dnia urodziny, co uczniowie naturalnie zamierzają wykorzystać. Dawno już w Teen Wolf nie było takiej ilości humoru, i nie jest to bynajmniej żaden zarzut, gdyż gagi trzymają doprawdy wysoki poziom i można się autentycznie pośmiać.

Ilekroć robi się poważnie lub pojawia się napięcie, chwilę później twórcy raczą nas zabawną sytuacją. Moim osobistym faworytem została sekwencja z udziałem Isaaca i Allison. Swoją drogą - zastanawiam się, czy doszłoby do czegoś pomiędzy tą dwójką, gdyby tatuś im nagle nie przeszkodził. Wydaje się oczywistością, że prędzej czy później młoda Argentówna wróci do Scotta, w końcu są sobie przeznaczeni, ale z drugiej strony wszystko wskazuje na jakiś romans z Isaakiem (choćby i przelotny), nawet wbrew temu, co mówi dziewczyna. Jest to tym bardziej prawdopodobne, że McCall zaczyna spotykać się z Kirą.

Piętnasty odcinek skupia się zresztą nie tylko na humorze, ale także na sferze uczuciowej. Oprócz wspomnianych wyżej bohaterów, widzom dane jest oglądać rozterki miłosne kilku innych postaci, chociażby bliźniaków. Jeden z nich tęskni za Dannym, a drugi za Lydią. Tę ostatnią natomiast twórcy pchnęli odrobinę bardziej w kierunku Stilesa. Po raz kolejny w tym sezonie ci protagoniści mają wspólny "moment", który wyraźnie sugeruje, że pewna dzieląca ich bariera powoli zaczyna pękać. Tutaj duży plus dla scenarzystów, bowiem bardzo naturalnie rozwijają tak ten, jak i pozostałe wątki romantyczne.

[video-browser playlist="635073" suggest=""]

"Galvanize" poniekąd można by było nazwać epizodem proceduralnym, gdyż w pewnym sensie zbacza z głównego toru opowieści w celu pogłębienia relacji między bohaterami. Jest nawet ktoś na wzór łotra odcinka - zamachowiec (świetny Doug Jones), który wysadza w powietrze nastolatków o świecących oczach. Mimo iż jest to naprawdę fajny antagonista, którego obecność rodzi kilka dodatkowych pytań, to raczej go już w serialu nie zobaczymy. Niemniej to właśnie za jego sprawą poznajemy sekret Kiry, aczkolwiek nie ma pewności, że urocza Azjatka zdawała sobie sprawę ze swoich mocy. Ostatecznie więc nawet wtedy, gdy pozornie serial odpoczywa od głównej osi fabularnej, jego twórcy umiejętnie rozbudowują mitologię Teen Wolf. I to jest właśnie piękne.

Podobnie jak to, że każdy sezon z osobna traktuje o czymś praktycznie zupełnie innym, a jednak wszystkie razem tworzą bardzo spójną i przemyślaną całość. Nie ma powtarzalnych motywów, które z czasem mogłyby nudzić, zawsze pojawia się coś świeżego i zgoła odmiennego aniżeli to, co było wcześniej. Produkcja stacji MTV przestała już być serialem wyłącznie o wilkołakach i coraz śmielej wkracza w inne rejony fantastyki, zahaczając nawet o japoński folklor. Jeśli się nie mylę, to historia drugiej części trzeciej serii do jakiegoś stopnia związana jest z Tengu, a przynajmniej taki wniosek wysnułem, widząc maski tajemniczych intruzów, którzy zaatakowali Isaaca. W każdym razie będzie się działo, a Kira bez wątpienia odegra istotną rolę.

Teen Wolf, chociaż w ramach odskoczni od bardziej ponurych klimatów poszedł w humor, nadal zaskakuje niebywale wysokim poziomem. Co takiego usłyszał Derek w rozmowie ze swoją zmarłą matką? Czym jest Kira i czy wiedziała o swoich nietypowych zdolnościach? Kim są zamaskowani napastnicy? Pytań wymagających odpowiedzi jest wiele, a ciekawość widza została rozbudzona do granic możliwości. Oto przykład idealnego serialu rozrywkowego, który zgrabnie łączy ze sobą klimat, akcję, humor i wątki romantyczne. Nic, tylko oglądać.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj