"Wkręceni" to film Piotra Wereśniaka, który na pierwszy rzut oka wygląda na niezłą komedię. Co prawda pomysł nie jest ani oryginalny, ani specjalnie przemyślany, ale ma potencjał i przy dobrej realizacji oraz umiejętnym rozłożeniu gagów mógł przeobrazić się w film przekomiczny. Twórca tego obrazu jednak marnuje go coraz bardziej z każdą kolejną minutą, częściej wywołując uczucie lekkiego zażenowania niż wybuchy śmiechu. Problemem "Wkręconych" są pod każdym względem tragiczni główni bohaterowie, którzy z jednej strony udowadniają widzom, że tak naprawdę miała to być stereotypowa komedia romantyczna, a z drugiej niemiłosiernie działają na nerwy. W tej ostatniej kwestii bryluje Paweł Domagała w roli fajtłapowatego Szyi, który gra dokładnie to samo co w innych filmach czy w serialu "O mnie się nie martw". Każda scena z nim razi głupotą, jego postać jest absurdalnie sztampowa i niebywale irytująca. Jest on największą wadą tego filmu, więc jeśli weźmiemy pod uwagę, że na tym bohaterze oparty jest sequel, wydźwięk "jedynki" staje się jeszcze bardziej absurdalny. Jego koledzy - Piotr Adamczyk i Bartosz Opania w rolach Franczesko i Fikoła - nie pomagają mu w uratowaniu tego filmu, ponieważ wszyscy razem tworzą tercet doskonale niwelujący jakiekolwiek zalety, które mogłyby tu się pojawić. Poza tym zastanawia mnie jedna rzecz: czemu w polskim kinie komediowym bohaterowie muszą mieć jakieś dziwaczne imiona/pseudonimy? Ani to śmieszne, ani mądre, ani wiarygodne. [video-browser playlist="638729" suggest=""] Bohaterów dałoby się przeżyć, gdyby "Wkręceni" oferowali przynajmniej dobry poziom humoru. Niestety nie ma tu praktycznie żadnych gagów, które wywołałyby cokolwiek innego niż zażenowanie. Trudno choćby się uśmiechnąć przy wygłupach, które rażą banalnością, absurdem i brakiem pomysłu. To po jakimś czasie staje się bolesne, że dostajemy kolejną polską komedię, która nie potrafi bawić ani humorem sytuacyjnym, ani ciętym dowcipem, ani nawet żartami kloacznymi. Tutaj nie ma po prostu nic poza mdłymi próbami wywołania uśmiechu. Całe szczęście nie jest to poziom "Kac Wawy". Kwintesencją jest końcówka, która swoją ckliwością i banałem bije wszelkie rekordy. Scena z "romantycznym" wyznaniem miłości przez Franczesko i balonem jest nieprawdopodobnie słaba - rzekłbym nawet, że to jedna z najgorszych scen, jakie polskie kino pokazało widzom w 2014 roku. To taka wisienka na torcie udowadniająca, że nie jest to dobry film. Komedia powinna bawić, a ta ani nie potrafi rozśmieszyć, ani porządnie zażenować - jest po prostu nijaką próbą zrobienia czegoś, co raczej komedią być nie miało. Czytaj również: Sony rozszerza dystrybucję filmu „Wywiad ze słońcem narodu” "Wkręconych" wydano na DVD w standardowym amarayu. Wydanie jest całkiem porządne, z przyzwoitą okładką i sporą ilością materiałów dodatkowych. Rzucają one światło na kulisy powstawania filmu i bez wątpienia można je zaliczyć do udanych, ponieważ widz może poznać proces tworzenia tej produkcji z różnych perspektyw i w ciekawy sposób. Zdjęcie główne: materiały prasowe
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj