Trzeci odcinek serialu Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy zadebiutował na platformie Amazon Prime. Po solidnym, ale dość powolnym starcie, akcja wreszcie zaczęła nabierać tempa i pożegnała się z widzem mocnym finałem. Nie trzeba być wielkim fanem twórczości J.R.R Tolkiena, by w ostatnich sekundach tego epizodu siedzieć na samej krawędzi fotela – to ważna chwila dla Śródziemia. Czy to możliwe, że pojawił się ON?
Fot. Amazon Prime Video
Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy to zdecydowanie najgorętsza premiera roku, jeśli chodzi o serwisy streamingowe. Serial budzi wiele skrajnych emocji wśród widzów. Jedni go krytykują i dają najgorsze oceny, drudzy zachwalają i przyznają "dziesiątki". Do tej pory, po dwóch pierwszych odcinkach, byłam gdzieś pośrodku – jeszcze nie zachwycona, ale zaciekawiona. Największy problem miałam z elfami, które w porównaniu do reszty bohaterów wydawały się dość mdłe i płaskie. Choć Elrond zaczął już nabierać kolorów podczas wizyty u krasnoludów, to Galadriela, Arondir czy król Gil-galad byli do siebie tak podobni charyzmą i ekspresją, że równie dobrze to Ismael Cruz Cordova mógł założyć perukę i mówić o powrocie zła do Śródziemia. Zainteresowały mnie za to losy Nori, Bronwyn i jej syna, a także Disy i Durina IV. Trzeba jednak przyznać, że 3. odcinek wreszcie pozwolił naszym elfom się wykazać.  Galadriela jest znacznie ciekawszą postacią przy swoich ludzkich znajomych. Było to szczególnie widać w dwóch scenach – w Izbie Pamięci i podczas rozmowy z Halbrandem w celi. Galadriela jest postacią z krwi i kości, która ma wady. Elendil wypomniał jej, że jest zbyt pochopna. Fakt, że została zbesztana jak dziecko – choć ma tyle lat, spore doświadczenie wojskowe i  wiele zwycięstw na koncie – wywołał lekki uśmiech na twarzy. Elendil zyskał jej szacunek. Ich interakcje z czasem zaczęły przypominać trochę relacje rodzeństwa, co ma duże znaczenie, biorąc pod uwagę historię bohaterki. Bardzo żałowałam, że w 1. odcinku nie dostaliśmy więcej scen z jej bratem, bo przez to jego śmierć nie wywołała tak dużych emocji, jak powinna.  Dopiero teraz, właśnie we wspomnianej scenie w celi, zaczęła mnie obchodzić misja bohaterki – przekonała do niej nie tylko Halbranda, ale też widzów. Warto dodać, że Halbard jest bardzo charyzmatyczną postacią. Naprawdę jestem ciekawa, jak rozwinie się jego wątek.  Arondir ma za to jeden z najmocniejszych wątków w 3. odcinku Władcy Pierścieni: Pierścienie Władzy. Jego przytomność umysłu robi wrażenie. Dość szybko odnajduje się w obozie orków i wraz ze swoimi kompanami próbuje obmyślić plan ucieczki. Do tego odrzuca swoje wartości i ścina drzewo, bo woli poświęcić je niż przyjaciela. Ten motyw powraca do nas w finale, gdy bohater wbija gałąź w szyję jednego z przeciwników. To trafiło do katalogu moich ulubionych scen z produkcji! Fakt, że walka, bunt i powstanie kończą się klęską, daje przedsmak bardziej brutalnego Śródziemia, które oprócz ładnych widoków ma także do zaoferowania spory ładunek emocjonalny. Dzięki temu epizodowi zaczęłam czuć sympatię do Arondira. A to daje nadzieję na to, że dwa pierwsze odcinki rzeczywiście były jedynie prologiem do czegoś o wiele lepszego.
fot. materiały prasowe
+5 więcej
To, co jest dla mnie niezmienne od 1. odcinka, to niegasnąca sympatia do harfootów. Uwielbiam Nori. Bardzo łatwo się z nią utożsamiać. Bohaterka łaknie przygody i ma dobre serce. Pomaga Nieznajomemu, co grozi nawet wygnaniem. Jest jednocześnie zwyczajna i nadzwyczajna, dlatego tak dobrze się ją ogląda. Jej konflikt wewnętrzny polega na tym, że kocha rodzinę, ale w głębi serca pragnie czegoś więcej. W 3. odcinku Władcy Pierścieni: Pierścienie Władzy pojawił się także nowy wątek związany z jej otoczeniem, a dokładniej z członkami harfootów, którzy zmarli podczas wędrówki. Jedno spojrzenie Poppy podczas przemowy Sadoca wstrząsnęło mną bardziej niż śmierć brata Galadrieli! Na tym etapie jestem pewna, że przyjaźń bohaterek to jedna z lepszych relacji w serialu.  Nie da się pisać o serialu Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy bez wspomnienia o stronie wizualnej. W 3. odcinku zobaczyliśmy zapierający dech w piersiach Númenor, czyli królestwo śmiertelników. To poziom, którego chyba jeszcze nie było w serialach dostępnych w serwisach streamingowych. Żałuję, że nie można zobaczyć tego epizodu na dużym ekranie! Bardzo podoba mi się także wygląd orków, ponieważ nie są plastikowi, jak to często bywa przy tworzeniu postaci fantasy. Robią wrażenie. Do tej pory nie przypadły mi do gustu jedynie stroje elfów z dwóch pierwszych odcinków. Są po prostu za bardzo kostiumowe.  W finale 3. odcinka Władcy Pierścieni: Pierścienie Władzy pojawił się także tajemniczy Adar, przywódca orków. Moją pierwszą myślą było: to musi być Sauron. Chyba jeszcze na nikogo tak nie czekałam, jak właśnie na niego. Oczywiście postać została pokazana niewyraźnie i nie mamy pewności, kim jest. Jednak fakt, że wzbudziło to tyle emocji, świadczy o sile opowieści J.R.R. Tolkiena i umiejętnym budowaniu napięcia w serialu. Przyznam, że nie znam zbyt dobrze historii ze Śródziemia, ale nowa produkcja Amazon Prime zachęciła mnie do poznawania tego świata. Jestem ciekawa, czy serial przyciągnie nowych fanów do książek, tak jak zrobił to Wiedźmin. O ile wcześniej nie miałam żadnych nadziei związanych z serialem, teraz trzymam kciuki, żeby przynajmniej jeden odcinek zasłużył na ocenę 10/10.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj