Produkcja ma mieć tylko 13 odcinków, więc twórcy dokładnie przemyśleli fabułę. Nie ma tutaj miejsca na zapychacze, niepotrzebne przemyślenia czy wymuszone dylematy. Wszystko ma swoje miejsce, ma swoje znaczenie. Gdy jednocześnie oglądam Attack on Titan, to tak, jakbym widział dwa różne serialowe światy - Gargantia on the Verdurous Planet to pełnoprawny serial, a Attack on Titan to telenowela.

Ponownie więcej czasu ekranowego mają postacie drugoplanowe. Amy tym razem schodzi na dalszy plan, a nawet można rzec, że pojawia się tylko epizodycznie. Interesująco pokazany jest wątek Ridget - jej historia, przemiana w nabierającą pewności siebie dowódczynię floty. Postać zostaje dobrze rozwinięta, dodano jej wyrazu i osobowości. Tak samo jest z Pinionem, którego przeszłość zostaje nam odkryta. On również przechodzi przemianę w zupełnie innego człowieka, ale nie jestem do końca pewien, czy nowy Pinion mi się podoba. Dotychczas był to taki bawidamek zapewniający trochę humoru. Jego bezwzględność i chciwość zaczyna te cechy mocno przytłaczać.

[image-browser playlist="589384" suggest=""]

Wątek rozbicia floty oraz odejścia Piniona i Ledo w poszukiwaniu skarbów zapewnia twórcom elastyczność i możliwość niepopadnięcia w monotonię. Ledo jest w swoim żywiole - może walczyć z Hideauzu (albo jak Ziemianie mówią: kałamarnicami) i je zabijać. Zgodnie ze swoim wychowaniem i szkoleniem. Taka wizja życia jest smutna, ale nabiera ona z każdym odcinkiem istotniejszego wyrazu. Niebywale ciekawie jest w momencie, gdy poznajemy przyczyny konfliktu i okrutną prawdę - i to tuż po masakrze, jaką przeprowadzili Ledo i Chambers. Cóż, taka ewentualność chyba przeszła mi przez myśl, ale raczej nie brałem jej jako pewnik. Jednak mimo wszystko czuję się lekko zaskoczony, ale i tak towarzyszą temu same pozytywnie emocje. 

Emocje tyczą się też następstw tego wątku. Cały światopogląd Ledo legł w gruzach, a życie w jednej chwili straciło najmniejszy sens. Mocnym akcentem jest próba przekabacenia żywego bohatera przez maszynę. Jego argumenty za wmówieniem mu, dlaczego to starcie jest istotne, są porażające w swojej absurdalności. Możemy być pewni, że Ledo już nigdy nie będzie taki sam. Przechodzi własną przemianę z fanatycznego żołnierza w człowieka, który musi odnaleźć swoje miejsce w świecie.

Gargantia on the Verdurous Planet to serial niezwykle ciekawy. Nie ma miejsca na łopatologiczne wstawki, nie ma też elementów irytujących. Dobra rozrywka, emocje, ładna animacja, piękna muzyka Taro Iwashiro, klimat i fabuła, która jest dopracowana i przemyślana. Cliffhanger 11. odcinka zapowiada, że przed nami jeszcze dużo zabawy.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj