Wojownik wydaje się dawać jeden z lepszych odcinków, dzięki oczekiwanemu przez fanów kina kopanego pojedynkowi pomiędzy Ah Sahnem i Li Yongiem. Takim sposobem dostajemy popis umiejętności aktorów, bo Andrew Koji i Joe Taslim to osoby od lat trenujące sztuki walki. Dlatego też ich pojedynek z kapitalnie przemyślaną choreografią Bretta Chena jest niesamowity. Emocjonujący, ekscytujący i nakręcony wręcz perfekcyjnie (praca kamery, odpowiednio oddalone, dłuższe ujęcia), czyli dostajemy to, co najważniejsze w dobrze przedstawionej filmowej walce. Ważne są też momenty, kiedy dzieje się coś zaskakującego w starciu, gdy jeden lub drugi bohater nagle przeprowadzi spektakularny cios, który był nie do przewidzenia. Jest kilka chwil, gdy można krzyknąć "wow", bo dany cios wszedł mocno i trafnie, ale nie dało się dostrzec oznak, że zostanie on wyprowadzony w taki właśnie sposób. Te wszystkie czynniki sprawiają, że jest to praktycznie najlepsza walka tego serialu, udowadniająca jego klasę.
Biorąc pod uwagę walkę Sahna i Yonga z początku sezonu, można było przewidzieć, że główny bohater przegra. Nadal jest zbyt buńczuczny, niedoświadczony, a nawet próżny. To właśnie go zgubiło w momencie, gdy praktycznie miał wygraną w kieszeni. To jest ostateczny krok w kierunku rozwoju bohatera, który musi teraz wyciągnąć wnioski z błędu prawie kosztującego jego życie. Oczywiście było też jasne, że Ah Sahn nie może zginąć, więc musiało się coś wydarzyć. Co prawda, obecność żony burmistrza w tym miejscu jest, delikatnie mówiąc, naciągana i mało wiarygodna (Postać rozpoznawalna, atrakcyjna kobieta nocą, idąca do niebezpiecznej dzielnicy? Trudno w to uwierzyć), ale zostało dobrze wykorzystane do podkreślenia dalszej ewolucji Billa. To jego instynktowna decyzja zmienia bieg wydarzeń i przypomina, że pod fasadą człowieka z problemami, jest dobry glina. Być może kwestia z Fung Hai doprowadzi do tego, że Bill koniec końców odbuduje człowieczeństwo, które powoli zatracał. Tylko dzięki temu, że to właśnie on odpowiada za ratunek Ah Sahna, kupuję to bez wahania.
Twórcy po raz pierwszy proponują nam sceny retrospekcji z przeszłości Ah Sahna, który po pobiciu leży w gorączce i majaczy. Dzięki temu mamy sceny z niezłym klimatem, które mogą mieć większe znaczenie niż na razie się nam wydaje. Przypomnienie sobie przeszłości i rad sifu to potencjał do wykorzystania w rozwoju bohatera. Tak pod kątem charakteru, emocji, jak i jego umiejętności w sztukach walki. Co jak co, ale teraz raczej każdy widz będzie czekać na rewanż z Li Yongiem. Szczególnie, że wątek doskonale wręcz ucina relacje z Mai Ling, która bez mrugnięcia okiem zgodziła się na śmierć brata.
Końcówka odcinka zaskoczyła. Przyznam, że chyba po raz pierwszy dostałem w tym serialu coś tak niespodziewanego. Atak siepaczy Fung Hai na Lee jest niespodziewany, ale gdy tak pomyśleć o problemach Billa, naturalny i wskazany. Trudno nawet powiedzieć, czy Lee to przeżył, bo sceny nie dają jednoznacznej odpowiedzi. Najlepsze jednak jest to, jak twórcy genialnie przedstawili Dustina Nguyena w akcji, gdy w dobrze nakręconej walce spuszcza łomot policjantowi. Aktor pochodzenia wietnamskiego nie raz w kinie kopanym pokazywał, że potrafi wiele i dzięki kolejnej scenie, pobudzany jest apetyt, byśmy zobaczyć jego pojedynek z Ah Sahnem lub docelowo z Li Yongiem. To coś, co byłoby diabelnie widowiskowe.
Wojownik emocjonuje, wciąga i sprawia wrażenie obcowania z rozrywką na wysokim poziomie. Świetnie opowiadana historia ze znakomicie nakręconą akcją. I choć wątek polityczno-ekonomiczny w tle nie jest tak atrakcyjny, jakby twórcy chcieli, całość pozostawia po raz kolejny dobre wrażenie.