Wojownik szybko nabiera rozmachu w finale 3. sezonu, nie pozwalając widzom na oddech i odczucie nudy. Choć jakościowo jest świetnie, emocji nie brak, a sceny akcji zachwycają, to ten odcinek jest też podsumowaniem całej nierówności fabularnej tej serii. Tego, co sprawia, że na tle poprzednich wypada ona znacznie słabiej. Weźmy za przykład wątek Stricklanda: na początku zbudowano potencjał, gdy zaatakował posiadłość Nellie i Ah Toy i zasadniczo nigdy nie wykorzystano go należycie jako charyzmatycznego czarnego charakteru. Stanowił on jedynie tło dla Leary'ego, by skierować go na nowe tory, co samo w sobie stało się problemem 3. sezonu, bo z uwagi na to sam Leary wiele stracił. Finał pokazuje, że nie było pomysłu na Stricklanda, a przeciąganie zemsty Ah Toy aż do finału to była zwyczajnie zła decyzja, bo pomiędzy było zbyt dużo niepotrzebnych zapychaczy. Nie sposób jednak w ostatecznym starciu nie poczuć satysfakcji, bo widać stanowczą różnicę w porównaniu do walki Stricklanda z przyjaciółką Ah Toy. Jednocześnie jednak pozostaje niedosyt, bo to jest moment na przeciągnięcie starcia, nadania mu charakteru, trudu i emocji, a ono się kończy za łatwo i zbyt szybko. Rozumiem, że Ah Toy to mistrzyni miecza, ale to zabiera wątkowi Stricklanda w pełni satysfakcjonującą konkluzję i pozostawia trochę mieszane odczucia. Sam Leary wchodzący na wyższy poziom to jednak dobry potencjał na przyszłość i czuć, że pomimo wad, ta postać na tym wszystkim zyskała w rozwoju. Nie podoba mi się, jak twórcy poprowadzili relację Ah Sahna z Młodym Junem w 3. sezonie Wojownika. Ich przyjaźń i braterstwo to coś, co było ważnym i świetnym punktem pierwszych sezonów. Stopniowe psucie tej relacji przez cały sezon było mówiąc potocznie „od czapy”. Wymuszone, sztuczne i niepotrzebne. Finał niestety to podsumowuje i pokazuje pogubienie scenarzystów w tej kwestii. Ah Sahn myślał, że Młody Jun będzie chciał zabić jego ukochaną, a to samo w sobie powinno nie być w ogóle wątkiem z uwagi na zaufanie, jakie pomiędzy nimi było zbudowane w dwóch sezonach. Oparto więc popsucie tego braterstwa na nudnym i ogranym schemacie uczucia do kobiety. Fakt jednak, że ostatecznie Ah Sahn odwrócił się od Hop Wei przez swoją siostrę jest jednak niedorzeczny. Ba, przecież przez te trzy sezony twórcy usilnie starali się wmówić widzom, że Ah Sahn nie darzy Mai Ling żadnym uczuciem i ma w poważaniu fakt, że to jego siostra. Dlatego ten moment, gdy ostatecznie decyduje się stanąć w jej obronie, nie ma wiarygodności. Chwilowe ocieplenie relacji z uwagi na ślub tego nie zmienia w ogóle. Nie jest to usprawiedliwione fabularnie i skrupulatnie przygotowane. Nie wierzę w tym momencie w decyzję postaci, bo pojawia się ona znikąd. To jeden z największych błędów twórców tego serialu.
fot. materiały prasowe
+4 więcej
Jasnym punktem finału jest scena walki Ah Sahna w bazie Hop Wei. To jest kapitalna robota kaskaderów i choreografa scen akcji, bo jest tutaj wszystko: emocje, napięcie, pomysły, zaskoczenia i czynnik „wow”. Zwłaszcza, jak fenomenalnie w tym miejscu nawiązują do Bruce'a Lee i jego stylu walki: widać to w ruchach, ciosach czy choćby użyciu nunczako. Piękne, poruszające emocje i cieszące oko. Zwłaszcza w momencie, gdy dochodzi do walki dwóch na jednego pomiędzy Ah Sahnem i jego braćmi. Za to Wojownika trzeba doceniać, bo w akcji ten serial błyszczy, gdy w sferze fabularnej twórcy podejmują decyzje pozostawiające w tym sezonie wiele do życzenia. Tak naprawdę finał ma jeden problem: nie zamyka opowieści, licząc na 4. sezon. Z uwagi na to, jak niepewne były kontynuacje tego serialu, twórcy Wojownika mieli tutaj niepodważalną okazję do tego, by zamknąć mocniej tę opowieść i dać więcej satysfakcji w konkluzji. Jednocześnie jednak trudno tu dostrzec potencjał na więcej: Li Jong szefem Long Zhi to naturalna ewolucja, ale Mai Ling i Ah Sahn bez Tong to problem trudny do rozwiązania. W tym wszystkim szkoda Chao, bo ta postać zasługiwała na więcej. Wojownik kończy bardzo nierówny 3. sezon, który fabularnie prezentował się nie najlepiej. Zbyt dużo przeciągania, kiepskich pomysłów, złych decyzji i zapychaczy, za mało tego, co cechowało poprzednie sezony i nadawało im charakter. Za mało też akcji, poprzez którą Wojownik opowiadał swoją historię w fenomenalny sposób.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj