Początkowo książka może sprawiać problemy osobom, które nie są zaznajomione ze światem Warcrafta. Wchodzimy od razu w moment fabuły, gdzie jesteśmy atakowani masą informacji kompletnie nieznanych i gmatwających całą historię. Nawet ja, czytając każdą książkę z tego uniwersum, czułem się zagubiony, a to nigdy nie jest dobry znak. To może zniechęcić czytelnika, który na przykład ma ochotę rozpocząć swoją przygodę z tym światem właśnie od Warcraft: Illidan. Po początkowym chaosie powieść nabiera tempa, porządku, klimatu i ciekawych postaci. To właśnie jest dobre w tej książce, bo William King wprowadza elementy spokojnie, tak by było zrozumiale, ale zarazem opowiada historię przyjemnie i ciekawie. Skupienie na Illidanie i jego krucjacie jest znakomitym tematem na powieść, która potrafi wciągać i wywoływać emocje. A tych naprawdę tutaj nie brakuje, bo szybko antybohater, bo tak można Illidana nazwać, wzbudzać sympatię w walce o swój cel. Kiedy nawet najgorszej postaci jesteśmy w stanie kibicować, zawsze jest to atutem opowiadanej historii. Szczególnie, że Illidan jest naprawdę interesującym centralnym bohaterem, ponieważ porusza się w sferze szarości, niezrozumiany przez świat. Chce dobrze, ale jego metody są dalekie od wzbudzających aprobatę. Sprawia to, że jego losy nie są tak mocno przewidywalne.
Źródło: Insignis
Do tej pory książki z uniwersum Warcrafta raczej były historiami poszczególnych postaci lub wątków związanych z polityką (np. proces orka). W tym przypadku William King idzie bardziej w stronę militarnego fantasy. Fabuła tak naprawdę w dużej mierze skupia się na sprawnym ukazaniu wojny, bitew i taktyki Illidana mającej zapewnić osiągnięcie celu. Dlatego też skala tej historii jest o wiele większa niż w poprzednich powieściach. Autorowi udaje się rozbudowywać to stopniowo, pamiętając o wszelkich atrakcyjnych elementach budujących zainteresowanie. Są w tym wątki poboczne bardziej w stylu Warcrafta, gdzie poznajemy pewne postaci mające misję do wykonania, za którą dostaną doświadczenie i nagrodę. To na szczęście dobrze komponuje się z całą fabułą, zapewniając idealną dawką frajdy i dobrze wpisuje się w świat Warcrafta. I tak naprawdę jedynie chwaliłbym książkę, gdyby nie bardzo rozczarowujące zakończenie. Do pewnego momentu mamy do czynienia z bardzo dobrą powieścią fantasy osadzoną w atrakcyjnym świecie i z interesującą historią, którą bezapelacyjnie przykuwa uwagę. Jednak w pewnym momencie wszystko zaczyna iść skrótem, a kulminacja przypomina banalny raid z World of Warcraft, nieoferujący dobrej konkluzji ani satysfakcji. Tak jakby William King do pewnego momentu miał swobodę twórczą, ale potem kazano mu szybko zakończyć w taki a taki sposób, bo kontynuacja historii jest do znalezienia w grze World of Warcraft: Legion. Niby jest to zrozumiała taktyka, bo można wykorzystać książkę do promocji gry i na odwrót, ale z perspektywy czytelnika, który nie ma ochoty wchodzić w świat gry i chce jedynie poznać zamkniętą historię (lub kontynuowaną w drugim tomie), jest to zagranie karygodne. Pomimo bardzo rozczarowującego końca, nie mogę powiedzieć, że jest to zła lektura. Warcraft: Illidan potrafi wciągnąć i czyta się naprawdę przyjemnie. Jedna z tych książek, kiedy towarzyszy myśl "jeszcze jedna strona...", ale niesmak jednak pozostaje. Ciekawy dodatek do uniwersum, ale błędna decyzja, związana z zakończeniem, psuje efekt.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj