Płonący Legion powrócił i stanowi większe zagrożenie niż kiedykolwiek wcześniej. Sprawdzamy, czy świat Warcrafta zasługuje na uratowanie przed demonicznym niebezpieczeństwem.
Pod koniec żywota dodatku
Warlords of Draenor nad
World of Warcraft zawisły czarne chmury. Blizzard przez ponad rok nie wzbogacił gry o żadną dodatkową zawartość, czego efektem był ogromny spadek liczby aktywnych graczy. Premiera
Legionu sprawiła, że miałem ogromne oczekiwania, ale też równie spore obawy. Jak się jednak okazało, amerykańska firma stanęła na wysokości zadania i wypuściła na rynek najlepszy dodatek od lat.
Fabuła ponownie kręci się wokół czarnoksiężnika Gul'dana, który zawiązał przymierze z Płonącym Legionem, co w konsekwencji sprawiło, że demony stały się zagrożeniem dla Azeroth. Na barkach naszego herosa spoczywa więc los całego świata. Aby go uratować, będziemy musieli wybrać się w podróż na nowy kontynent - Zniszczone Wyspy - i odszukać mityczne Filary Stworzenia, które stanowią klucz do ostatecznego rozprawienia się z Legionem. Zdesperowani herosi postanowili też sięgnąć po pomoc Illidari, Łowców Demonów wyszkolonych przez samego Illidana, dzięki czemu do graczy trafiła zupełnie nowa klasa postaci... i okazała się strzałem w dziesiątkę.
Łowcy Demonów to klasa, którą gra się zupełnie inaczej. Ich duża mobilność sprawia, że mogą błyskawicznie przemieszczać się z miejsca na miejsce, a dzięki podwójnemu skokowi i umiejętności szybowania na skrzydłach są w stanie dostawać się w trudno dostępne miejsca. Na dodatek są w stanie zadawać duże obrażenia, pełnić rolę "tanków", którzy przyjmują na siebie ciosy oponentów, oraz na pewien czas przemieniać się w potężne demony. Nic więc dziwnego, że wielu graczy porzuciło dotychczasowe postacie, aby spróbować swoich sił jako jeden z Illidari.
Nie oznacza to jednak, że pozostałe klasy nie mają nic do zaoferowania - wręcz przeciwnie!
World of Warcraft: Legion oferuje zupełnie inne podejście do zabawy oraz prezentowania historii. Deweloperzy zmniejszyli liczbę aktywnych umiejętności, ale też totalnie je przebudowali, dzięki czemu każdą klasą gra się całkowicie inaczej, nawet w obrębie tych samych ról. Mag władający mocą ognia podpala przeciwników i zadaje olbrzymie obrażenia obszarowe, ale polega przede wszystkim na zadawaniu krytycznych obrażeń, podczas gdy czarnoksiężnicy specjalizujący się w demonologii przyzywają zastępy potworów z innych światów. Koniec z nudą, koniec z rozgrywką sprowadzającą się do korzystania z podobnie działających i wyglądających umiejętności na każdej z postaci.
Co więcej, każda z klas ma teraz osobną linię fabularną, rozpoczynającą się od znalezienie artefaktu. Te potężne bronie szybko zostaną rozpoznane przez osoby, które interesują się uniwersum
Warcrafta. Mamy więc szansę dzierżyć w dłoni Doomhammera, Ashbringera lub Felo'melorn - narzędzia zagłady, którymi władały takie sławy jak Thrall, Tirion i Kael'thas. Każda z serii zadań kończy się w podobny sposób - odblokowaniem klasowego budynku nazwanego Order Hall. Wiele osób obawiało się, że skończą one podobnie jak garnizony z
Warlords of Draenor, jednak nic bardziej mylnego. Nowe lokacje stanowią jedynie bazy wypadowe, w których spędzamy zaledwie kilkanaście minut dziennie na przygotowywaniu się do dalszych działań. Przy okazji
Legion jeszcze bardziej podkreśla naszą wyjątkowość - postać, którą kierujemy, staje się liderem Illidari lub lordem dowódcą Zakonu Srebrnej Dłoni.
Na uwagę zasługują też projekty krain, które zwiedzimy podczas podróży przez Zniszczone Wyspy. Każde z miejsc jest zupełnie inne; mamy tutaj m.in. pokryte śniegiem Highmountain, inspirowane Skandynawią Stormheim i zamieszkiwaną przez nocne elfy krainę Val'sharah, która zmaga się z zagrożeniem ze strony satyra Xaviusa - Pana Koszmarów. Tym samym Blizzard po raz kolejny udowodnił, że zastosowanie w
World of Warcraft takiej lekkiej, nieco bajkowej oprawy graficznej było świetnym rozwiązaniem. Przypominam, że gra w tym roku obchodzi swoje 11 urodziny, a mimo to nadal może się podobać!
Rozszerzenie jest na rynku od niedawna, tak więc trudno oceniać jego potencjał na przyszłość, jednak widać, że twórcom zależy na zatarciu złego wrażenia po
Warlords of Draenor. Już teraz na graczy czeka mnóstwo atrakcji, w tym zupełna nowość -
world questy, czyli zadania rozsiane po całym nowym kontynencie, które stanowią alternatywę dla codziennych zadań z poprzednich dodatków. Widać w tym wyraźną inspirację Trybem Przygodowym z
Diablo III. Dlaczego jest to tak dobre rozwiązanie? Przede wszystkim ze względu na wolność, którą oferuje. Sami możemy zdecydować, które questy chcemy wykonać, na dodatek zmieniają się one na tyle często, że zawsze możemy znaleźć coś dla siebie. Nie skupiają one też graczy w jednym miejscu, dzięki czemu ma się wrażenie, że cały ten świat żyje. To duży krok naprzód po poprzednim rozszerzeniu, które zamknęło nas w garnizonach.
Legion został też dodatkowo wzbogacony: odblokowano m.in. nowy raid (The Emerald Nightmare), następny sezon rozgrywek PvP oraz kolejną nowość - lochy Mythic+, w których gracze sami mogą zwiększać poziom trudności, uzyskując dzięki temu szansę na lepsze nagrody. Taki system progresji ma ogromny potencjał i jeśli zostanie odpowiednio rozwinięty, to może on funkcjonować aż do premiery kolejnego dużego dodatku. Co więcej, już teraz zapowiedziano, że pierwsza duża aktualizacja doda do gry kolejną instancję - Karazhan, raid Hall of Valor, w którym zmierzymy się z samym Odynem, oraz nowe zadania do wykonania.
Rozszerzenie to nie jest jednak pozbawione wad i do kilku rzeczy można się przyczepić. Mam wrażenie, że nieco kuleje balans, co widoczne jest przede wszystkim wśród klas specjalizujących się w zadawaniu obrażeń. Podobnie sprawa ma się z artefaktami - niektóre rozpoznawalne są nawet przez osoby, których znajomość z
Warcraftem ogranicza się do np. gry w serię RTS-ów, podczas gdy innych nie skojarzą nawet najwięksi zapaleńcy. Pewnym problemem jest też populacja niektórych serwerów - na tym, na którym gram, często doświadczam kolejek trwających nawet po 40-50 minut, a wykonanie pewnych zadań graniczy z cudem, gdy przeciwnicy giną w ułamku sekundy. Mam jednak świadomość tego, że jest to jedynie tymczasowa niedogodność i minie wraz z upływem czasu.
World of Warcraft: Legion to najlepszy dodatek od lat. Być może nawet najlepszy w historii. Blizzard ożywił nieco przymierający już świat, wprowadził do gry świetną, nową klasę postaci i jednocześnie dał nadzieję na to, że rozszerzenie zapewni nam zabawę na długie miesiące. Niezależnie od tego, czy już dawno rozpoczęliście swoją przygodę w świecie
Warcrafta, czy też dopiero planujecie to zrobić, teraz jest na to idealny moment.
PLUSY:
+ Łowcy Demonów,
+ artefakty i rozwój klas postaci,
+ piękne krainy,
+ system world questów,
+ mnóstwo rzeczy do zrobienia na maksymalnym poziomie.
MINUSY:
- balans klas postaci,
- problemy techniczne związane z liczbą graczy.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h