Nowego Cooka poznajemy jako dilera rozwożącego po Manchesterze działki ludziom potrzebującym. Jego głowa pełna jest filozoficznych przemyśleń, jakby nie przystających do postaci, która utkwiła nam z zakończenia czwartego sezonu. Myślą przewodnią jego wszystkich nocnych rozmyślań jest pogodzenie się z przeszłością. Niestety bohater sam sobie zaprzecza, ponieważ, jak wypominają mu kolejne osoby, ucieka on od przeszłości. Z nikim się nie dzieli swoimi wnioskami, a tym samym stara się odciąć od tego, co było. Nawet dziewczyna, z którą się spotyka i w jakiś sposób chciałby się związać na dłużej, też nic o nim nie wie.

W przerwach, kiedy akurat nie jest zajęty handlowaniem narkotykami albo szukaniem wygodnego noclegu poza samochodem, młody James jest na posługi swojego równie młodego szefa. Tym razem ten prosi go, aby był szoferem jego kobiety. Tak więc Cook wozi ją do mieszkania, które chcą kupić, do sklepu, odbiera ją z różnych punktów. Twórcy w tych scenach chcą nam dać znać, iż pomiędzy Cookiem a żoną jego szefa wytwarza się pewnego rodzaju pożądanie. Niestety wątek ten jest mocno ociosany z głębi psychologicznej, przez co nie wydaje się on być wiarygodny. Tym samym widzimy, jak bardzo Cook zmienił się pod wpływem wydarzeń z czwartej serii – nie jest już agresywnym, nieprzewidywalnym i aroganckim osiłkiem, tylko bardziej spokojnym, opanowanym chłopakiem gotowym nawet dać się pobić w imię wyimaginowanych ideałów. Dopiero na imprezie, którą organizuje jego szef, dostrzegamy starego, dobrego Cooka – biorącego bez zastanowienia narkotyki, spontanicznego, ochoczego młodzika. Jednak widzimy to bardziej w formie przebłysku, ponieważ reżyser wyraźnie daje nam znać, że jest to jedynie wyjątek od reguły.

[video-browser playlist="635676" suggest=""]

Oglądając kolejny odcinek Kumpli można dojść do wniosku, że ze starego Cooka została tylko charakterystyczna koszula Freda Perry’ego zapinana na ostatni guzik. Na tym właśnie polega problem nowej serii – twórcy wzięli jednych z bardziej zapadających w pamięć bohaterów, ociosali ich ze wszystkich charakterystycznych cech i osadzili w kompletnie nowym środowisku. Ze starych postaci pozostał tylko wygląd zewnętrzny. Niestety jest to tani, nudny i dość tandetny sposób na przekazanie, iż każdy się kiedyś zmienia.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj