Pierwszy odcinek zaczyna się od „trzęsienia ziemi”. Oto przed oczyma mamy wielki finał „Sagi Feniksa” z Jean Grey w roli głównej. Wszystko jest pokazane efektowne i widowiskowo. Jean umiera, Scott się załamuje, X-meni jadą na wakacje. Od pierwszych minut uwagę przykuwa bardzo dobra muzyka – jest zrealizowana z epickim, orkiestrowym rozmachem i przyzwoitą linią melodyczną. Jedna to jedna z takich ścieżek, która bardzo działa na widza, bawiąc się jego emocjami i perfekcyjnie współgrając z obrazem.

[image-browser playlist="607006" suggest=""]

Animacja jest zaskakująco dobra. Prawie wszystkie postacie wyglądają odpowiednio w klimacie komiksów o X-menach. Jedynie wygląd Bestii kompletnie mnie nie przekonuje – prezentuje się dziwacznie, jakby był z „innej bajki”. Natomiast pozytywnie wypada Wolverine, który nie jest emo-lalusiem, jak można było się po Japończykach spodziewać, tylko swoim brutalnym twardym sobą.

Jako że jest to anime, akcja musi się rozgrywać w Japonii. X-meni zostają tam wysłani na misję i odkrywają organizację polującą na mutanty. Dochodzi do walki z robotami oraz infiltracji bazy, w której znajdują... starą znajomą. Dużym plusem serialu jest ciągłość – każdy odcinek kontynuuje wątek poprzedniego, przez co mamy jedną główną historię. Jak na razie przez pierwsze dwa epizody nakreślono ją nam ogólnie, ale jest ona ciekawa i intryguje. Chyba że przedstawiona nam wroga organizacja to tylko zalążek większego wątku.

Przede wszystkim nie jest to historia a la anime, ale raczej typowa dla tych, które znamy z komiksu. To samo tyczy się zachowań bohaterów – dobrze przedstawiono rywalizację Cyclopsa z Wolverinem. Pomimo tego, można dostrzec schematy typowe dla tego gatunku animacji, ale nie powinny one razić potencjalnego wielbiciela X-menów nie przepadającego za anime.

[image-browser playlist="607007" suggest=""]

Wydaje się że pierwsze trzy odcinki miały przedstawić widzom japońską członkinię X-menów - Hisako Ichiki. Jest młodą mutantką o bardzo efektywnej mocy, która bez wątpienia jest idealna do walki. Dużym plusem jest kończenie każdego odcinka soczystym cliffhangerem. Jak na razie „X-men” jest pozytywnym zaskoczeniem. Dużo dobrej, efektownej rozrywki nasyconej klimatem komiksu.

Ocena: 8/10

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj