Yellowjackets to szkolna drużyna piłkarska z sekcji dziewczęcej, która doświadcza katastrofy samolotu. Dziewczynom udaje się przetrwać, ale to nie oznacza koniec ich problemów. Nowy serial Showtime jest połączeniem thrillera z elementami dramatu, pozwalając sobie jednocześnie na humor przeplatany z gore i krwawymi scenami. Fabularny zarys może sugerować niezbyt skomplikowaną teen dramę, ale już dwa pierwsze odcinki serialu pokazują nam, że mamy do czynienia z czymś znacznie bardziej złożonym, a dzięki temu ciekawszym i mocniej rozrywkowym. Akcja rozgrywa się w dwóch liniach czasowych, pokazując nam katastrofę samolotową jako wydarzenie z 1996 roku oraz dorosłe wersje bohaterek z 2021 roku. We współczesności kobiety nie chcą wracać do traumatycznych doświadczeń, reagują ostro na każdą propozycję spieniężenia ich losów z młodości, chociaż gwarantowane są dla nich ogromne zyski. Ashley Lyle i Bart Nickerson, showrunnerzy serialu stopniowo w odcinku pilotażowym wprowadzają nas do całej historii, zapowiadając dopiero nadchodzące wydarzenia. We współczesnej linii czasowej mamy liczne odniesienia do tego, co dopiero się wydarzy i chociaż wprowadza to lekkie zakłopotanie, to jednocześnie intryguje.  
Showtime
Premierowy odcinek rozpoczyna się od dziewczyny uciekającej w lesie, a potem trafiającej w sidła zamaskowanej postaci w stroju myśliwego. Całość ma znamiona rytuałów, przypominających składanie ofiary w nordyckiej lub słowiańskiej mitologii. Nie wiadomo jeszcze, gdzie to wszystko zmierza, ale podawane w ten sposób sceny nie są przypadkowe. Akcja rozkręca się powoli, ale podrzucane to tu, to tam sceny utrzymują napięcie i działa to zwłaszcza w drugim odcinku, kiedy całość nabiera rumieńców. Pojawia się nie tylko suspens, ale też wątki dramatyczne, a może bardziej psychologiczne, świetnie wybrzmiewają i dotyczy to nastoletnich, jak i dorosłych wcieleń bohaterek, które wciąż muszą radzić sobie z traumą. To mnie najbardziej zaskoczyło, że nastoletnie bohaterki nie są zbiorem stereotypów, a faktycznie postarano się o to, aby zaprezentować je w sposób ciekawy, tak aby nie odrzucać widzów unikających podobnych produkcji.  Pierwszy odcinek może być lekko gubiący, bo dopiero poznajemy młode bohaterki i mija trochę czasu, zanim dojdzie do katastrofy, natomiast współczesność ciągle odnosi się do wydarzeń, które dopiero nadejdą. W drugiej linii czasowej prym wiedzie czwórka dorosłych z naciskiem na postaci Shaun i Taiss. Dopiero drugi epizod nabiera rumieńców i bawi się umiejętnym łączeniem trzech gatunków, a zwroty akcji i lawirowanie między ramami czasowymi jest nie tylko klarowne, ale też nie odbiera ostatecznej przyjemności z obcowania z serialem.  W wielu elementach serial jest oszczędny i starannie dawkuje odpowiedzi na pojawiające się liczne pytania. To będzie miało swoich zwolenników i przeciwników, ale w końcu serialowa formuła pozwala na prowadzenie narracji, która nie będzie karmić widza rozwiązaniami zbyt szybko. W przyjętej formie udaje się więc twórcom poruszać bardzo sprawnie i Yellowjackets ciekawie przetwarza też tropy zainspirowane z innych produkcji, jak Blair Witch Project czy Władca much. Zapowiada się nam bardzo ciekawy thriller. będący jednocześnie opowieścią o dojrzewaniu i przetrwaniu w ekstremalnych warunkach, co może być rozrywką łączącą zarówno młodszego, jak i starszego odbiorcę. Nie brakuje działań charakterystycznych dla nastolatek, ale też całość na tyle umiejętnie pokazuje dwie różne linie czasowe, że dominującym uczuciem podczas oglądania jest ciekawość.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj