Yellowstone powrócił z dwoma nowymi odcinkami 5. sezonu, w których nie zabrakło zaskakujących wydarzeń i emocji. Choć twórcy budują historię w schematyczny sposób, to wątek Johna Duttona, jako nowego gubernatora stanu Montana, wprowadza nieco świeżości do fabuły.
Nowy sezon Yellowstone oznacza nową walkę o ranczo rodziny Duttonów. Tym razem John ma w swoich rękach odpowiednie narzędzia, aby ochronić swoje ziemie oraz zamieszkującą ją ludność. Bohater został zaprzysiężony na gubernatora stanu Montana i szybko dał do zrozumienia inwestorom, że nie pozwoli im na bogacenie się kosztem miejscowych i rancza. Wygląda na to, że 5. seria będzie zdominowana przez politykę. I choć to nie nowość dla tego serialu, bo Beth czy Jamie zawsze byli z nią powiązani, to jednak dla pragmatycznego Johna Duttona to nowa sytuacja. Z jednej strony lekkie rozbawienie budzi to, jak obowiązki go przygniatają i z niechęcią bierze udział w tej grze politycznej, aby utrzymać poparcie. A drugiej strony to wyłamywanie się ze schematów, ustalanie swoich zasad i rządzenie twardą ręką z dużą wiarą we własne przekonania jest interesujące. Jak na razie ten wątek ciekawi, bo jest świeży i dopiero zaczyna się rozkręcać. Cieszy, że twórcy podeszli do niego w sposób przemyślany, bo bardzo jasno tłumaczą stanowisko Duttona i to, dlaczego wprowadza tak radykalne zmiany w stanie. Kibicujemy mu w walce z inwestorami, którzy są pokazywani jako złe osoby.
John Dutton objął władzę w stanie, ale inwestorzy nie mają zamiaru składać broni i szykują się na „wojnę”. Caroline Warner (Jacki Weaver) pewnie odegra niemałą rolę w tej walce, ponieważ z furią w oczach odgrażała się w biurze. Aby jej pomóc, do gry weszła Sarah Atwood – kolejna silna i piękna kobieta w tym serialu, która emanuje pewnością siebie, inteligencją i zadziornością. Dawn Olivieri gra przekonująco taką postać. Robi wrażenie, dzięki czemu chce się zobaczyć jej konfrontację z członkami rodziny Duttonów. Dodajmy, że Olivieri wcielała się w… Claire Dutton w 1883. Co prawda Taylor Sheridan, czyli twórca serialu, również grał w obu serialach, ale mimo wszystko to dość dyskusyjny wybór, nawet jeśli aktorka wykazuje się ponadprzeciętnym talentem, który pasuje do tej roli idealnie.
Oba odcinki rozwijały się swoim charakterystycznym spokojnym tempem, ale nie brakowało bardziej emocjonujących wydarzeń. Duttonów spotkała rodzinna tragedia, ponieważ rodząca Monica i Tate brali udział w wypadku samochodowym, a noworodek zmarł. Natomiast okropnie irytowała sekwencja doprowadzająca do tego zderzenia, bo była zbyt sugestywna, wręcz natarczywa. Sam wypadek emocjonował dzięki roztrzęsionemu Tate’owi oraz cierpiącej Monice. Twórcy nie mają litości dla rodzinny Kaycego, fundują im kolejną traumę. Luke Grimes i Kelsey Asbille jak zwykle uczuciowo zagrali smutek po stracie dziecka, ale te łzawe sceny z nimi już się przejadły.
W nowych odcinkach pokazano widzom kilka retrospekcji. Pierwsza z nich skupiła się na budującej się miłosnej i burzliwej relacji między Beth a Ripem. Nie były to porywające flashbacki, szczególnie że Kylie Rogers, która ponownie wcieliła się w Beth, nie potrafi zagrać prowokującego seksapilu tak dobrze jak Kelly Reilly. Oczywiście jest tylko nastolatką, ale nie ma w niej tego buntowniczego ognia. Z kolei Kyle Red Silverstein w roli młodego i niepewnego siebie Ripa wypada przyzwoicie. Ta retrospekcja doprowadziła do przeprosin Beth w obecnych czasach za to, jak traktowała go w przeszłości. Jak zwykle Reilly i Cole Hauser zagrali bardzo naturalnie. Jednak tego typu sceny już widzieliśmy kilka razy, więc trochę to nudziło.
Powtórkę z rozrywki oglądamy w przypadku Jamiego, który jest czarną owcą rodziny, a teraz ma tańczyć, jak John każe. Znowu Beth na każdym kroku udowadnia mu, że jest mądrzejsza, znajdując luki w prawie, których mężczyzna nie dostrzegł lub nie uważał tego za dobre posunięcie. Oczywiście znamy powody, dla których Beth mści się na swoim bracie, ale to całe okrutne znęcanie się nad nim zaczyna już nużyć. Szczególnie że ogrywamy ciągle ten sam schemat, w którym bohaterka wylewa na niego swój jad i złość, triumfuje, a Jamie potulnie spuszcza wzrok z przerażenia, dając za wygraną. W pierwszych sezonach to przynajmniej miało w sobie nutkę humoru, a teraz to tylko psychiczne tortury i sadyzm. Na szczęście nie nudzą sceny, w których Beth stosuje chamskie, ale błyskotliwe komentarze w stosunku do innych osób. To wciąż bawi – tak jak jej prowokacyjne i kokieteryjne zachowanie.
W Yellowstone nie mogło również zabraknąć scen z tytułowego rancza. Oglądaliśmy imponujący konny pościg za złodziejami stada, aż pod samą granicę z Kanadą. Było to widowiskowe! Przy okazji zaznaczono różnice w jurysdykcji między krajami. Powrócił też Carter, który pomagał przy bydle, ale miał przykry wypadek na koniu. Serial ewidentnie nie może się obyć bez sezonu, w którym trzeba zabić ranne zwierzę… Mogliby sobie to darować. Mimo to było w tym wszystkim trochę emocji i smutku. Nie można też zignorować tego, że Finn Little już wcale nie jest taki mały, co John Dutton okrasił wyjątkowo zabawnym komentarzem. Młody aktor grał bardzo dobrze w poprzedniej serii, ale teraz czekają na niego nowe wyzwania, jako nastolatka. Ciekawi, jak sobie poradzi, bo jak na razie to Brecken Merrill jako troszkę starszy Tate pokazał się z lepszej strony.
W wątku rancza zobaczyliśmy też retrospekcję z młodym Johnem Duttonem. Do roli powrócił bardzo dobry Josh Lucas. Historia z zatrutą wodą z powodu opryskiwania ziem środkiem na komary była króciutka, ale konkretna. Dobrze podsumowuje bezwzględny sposób działania rodziny i ranczerów. Ale czy we współczesnej Montanie jest wciąż miejsce na takie radykalne zachowanie i odwet za pomocą pięści i broni? To może być interesujące pod względem rozwoju tego bohatera, aby konfrontować jego przeszłość z obecną sytuacją, gdy musi podejmować bardziej polityczne wybory.
Premierowe odcinki Yellowstone stanowią dobre otwarcie dla 5. sezonu. Nie zabrakło pięknych krajobrazów Montany, które dają wytchnienie od miasta, urzędów i dusznej polityki. Pod względem fabuły (oprócz objęcia przez Johna funkcji gubernatora) twórcy dają nam wiele powtórek. Nawet śmierć dziecka wydaje się sztucznym generowaniem emocji, aby Monika i Kayce podążali dokładnie tą samą ścieżką kryzysów, co w poprzednich seriach. Choć po raz kolejny wrogowie Duttonów odgrażają się „wojną” o ranczo i nowym konfliktem, to w tym wypadku to zagrożenie wydaje się bardziej realne niż zwykle. Twórcy budują atmosferę niepokoju, która była odczuwalna podczas zaprzysiężenia, czy też ostrzeżeń wyrażanych przez Jamiego, Lynelle, a nawet Beth. Do tego dochodzi sprawa z zabiciem wilków z nadajnikami, pochodzącymi z parku narodowego, która też wygląda na poważną, o ile wyjdzie na jaw. Przekonamy się w kolejnych odcinkach, jak rozwinie się fabuła.