Kiedy recenzowałem pierwszy sezon produkcji o romansie trójki ludzi z Portland, chwaliłem motyw przewodni, ale zganiłem w zasadzie całą resztę. Nie podobało mi się, że życie wszystkich postaci pobocznych sprowadza się do ekscytacji/oburzenia poczynaniami sąsiadów. Oglądaliśmy jak dosłownie wyściubiają głowy przez okna. Humor wydawał mi się chybiony. Zamiast komplementować motyw przewodni, trywializował konflikt pomiędzy zwolennikami a przeciwnikami poligamicznych związków. Bohaterów spotykamy w miejscu, w którym pożegnaliśmy ich w pierwszym sezonie. Małżeństwo powstrzymuje swoją kochankę przed wylotem do jej rodzinnego miasta i proponuje, żeby na stałe wprowadziła się do ich domu. Opada zatem pierwsza ekscytacja, rój motylków pozostawia ich brzuchy w spokoju, a my możemy oglądać, jak związek Jacka, Emmy i Izzy sprawdza się w praktyce. Oczekujących ostrych, wyuzdanych scen odsyłam do produkcji innego typu, w You Me Her tego nie odnajdziecie. Serialowi Audience, u nas dostępnemu na Netflixie, daleko od pokazywania związku mężczyzny i dwóch kobiet w kategoriach seksualnej fantazji. Najciekawsze, że ich położenie nie wydaje się egzotyczne wyłącznie nam, ale przede wszystkim jest jak terra incognita dla głównych bohaterów. Decydują się na relację, która rządzi się swoimi prawami i której praw absolutnie nie znają. Pomimo narastających trudności, wciąż chcą wierzyć w prawdziwość tego, co ich łączy i dzielnie walczą o swój związek. Te ich próby świetnie sprawdzają się jako sceny komediowe. Są pełne wpadek i uroczej niezręczności. Podoba mi się, że te same nieporozumienia, z których wynikają komediowe gagi, nierzadko doprowadzają do poważnych dylematów i skrajnych emocji. Wstyd się przyznać, ale nigdy nie byłem w trzyosobowym związku, niemniej wierzę, że napotykałbym na podobne problemy, jak Izzy, Emma i Jack. Nie wspomniałem, że nasze trio ujawnia się przed kolejnymi ludźmi, co generuje dużo zabawnych, konsternujących reakcji i sytuacji. Poboczni bohaterowie wreszcie przestali być bezużyteczni i zdobyli swoje autonomiczne wątki. Sąsiadki, które dotychczas próbowały uprzykrzyć głównym bohaterom życie, raptem stwierdzają, że zachowywały się okropnie. Nie wiem, skąd wynikła ta ich nagła przemiana, ale wyszła na dobre, bo ich intrygi były najsłabszą stroną serialu. Nowa postawa Lori lepiej wykorzystuje komediowy potencjał Chelah Horsdal, kobieta walczy ze swoimi uprzedzeniami, próbuje być uprzejma za wszelką cenę i zdecydowanie wolę ją w tym wydaniu. Jeszcze inaczej poprowadzono wątek Dave’a i Carmen. Sąsiedzi nie pozostają obojętni na niekonwencjonalny styl życia przyjaciół i z niepokojem stwierdzają, że są nudni. Postanawiają jakoś temu zaradzić, żeby dotrzymać kroku postępowym sąsiadom. Z kolei była współlokatorka Izzy, Nina, coraz poważniej traktuje swój romans z Andym. Problem w tym, że niedawno chłopak niedawno zalecał się do Izzy. Czyżby traktował jej przyjaciółkę jako nagrodę pocieszenia? Proporcja między wymienionymi wątkami, a tym przewodnim, jest idealna. Każdy z nich osiąga pewną puentę i prowadzi bohaterów w określone miejsce. To, w którym ostatecznie odnaleźli się Izzy, Jack i Emma, sprawia, że zacieram ręce na trzeci sezon! Miło patrzeć, jak obiecujący, ale generalnie przeciętny serial nabiera takiego rozpędu jak You Me Her
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj