Składanka "Ale Filmy!" z serii "Złota Kolekcja" już raz powstała. Miała premierę w 2006 roku. Mogliśmy na niej odnaleźć utwory z polskich filmów z czasów, kiedy zamiast kilku komedii romantycznych kręcono jeden obraz, acz porządny. Taki z aktorską czołówką w obsadzie, wielką osobistością na reżyserskim stołku i, przede wszystkim, piosenką promującą. W roku 2013 postanowiono zrobić reedycję kompilacji, a o odpowiedni dobór tytułów zadbała Magdalena Miśka-Jackowska, dziennikarka i prezenterka RMF Classic. Składankę uzupełniono o płytę z utworami instrumentalnymi najbardziej znanych polskich kompozytorów.
"Ale Filmy!" pokazuje, że na polu muzyki filmowej naprawdę nie mamy się czego wstydzić, a wręcz przeciwnie. Kompilację otwiera Jan A.P. Kaczmarek i jego "The Park On Piano" z nagrodzonej Oscarem ścieżki dźwiękowej do "Marzyciela" – wybór równie oczywisty, co słuszny. Nieraz można usłyszeć kompozycje tych, których znają wszyscy (głównie ze względu na to, że zdarzyło im się tworzyć muzykę do filmów, na które "szkoły przyszły"): Wojciecha Killara i Krzesimira Dębskiego. Nie oznacza to jednak, że panowie zdominowali składankę. Usłyszymy również twórczość Michała Lorenca i Krzysztofa Komedy, związanych głównie z kinem niezależnym. Nie zabraknie też tematów z filmów ostatnich lat: "W ciemności", "Pokłosia" czy "Listów do M.".
Na pierwszej płycie z utworami instrumentalnymi zadbano o różnorodność. Sukces czy popularność danej ścieżki wśród odbiorców nie była jedynym kryterium wyboru. Jeśli dany kompozytor pojawił się na składance więcej niż raz, zazwyczaj prezentowano jego najbardziej rozpoznawalną kompozycję i uzupełniano ją o utwór mniej znany. I tak, Wojciech Kilar to nie tylko "Polonez" z "Pana Tadeusza", z którym każdy zapoznał się w ramach przygotowań do studniówki, ale również "Vampire Hunters" ("Dracula") i "Paulina’s Theme" ("Śmierć i dziewczyna"). Dzięki temu zabiegowi wszyscy ci, który ukochali "Taniec Eleny" ("Bandyta") Michała Lorenca, mogą sobie przypomnieć bardzo starą, zapomnianą już przez wielu ścieżkę dźwiękową do filmu z 1989 roku "300 mil do nieba", którą można dzisiaj zakupić tylko z drugiej ręki na kasecie magnetofonowej i winylu (alternatywą dzięki soundtracks.pl jest wydanie elektroniczne). A szkoda, bo jest to kompozycja niezwykle poruszająca i warto mieć choć fragment tych cudownych gitar na lepszym nośniku.
Druga płyta zawiera piosenki w połowie powtórzone z "Ale Filmy!" z 2006 roku. Trudno ją nazwać wersją zaktualizowaną, bo i niewiele nowych, godnych "Złotej Kolekcji" piosenek się od tamtego czasu pojawiło. Do chlubnych wyjątków zalicza się "Pieśń o miłości" z "Baczyńskiego" w wykonaniu Czesława Mozila oraz Meli Koteluk. Oprócz tego przypomniano absolutne evergreeny: "Miłość ci wszystko wybaczy" ("Szpieg w masce") czy "Kto tak ładnie kradnie" ("Halo Szpicbródka").
Płytę z piosenkami odbiera się przede wszystkim jako wspomnienie "starych dobrych czasów". Odkrywa się na nowo "Straciłam swój rozsądek" Kasi Kowalskiej i "Wolne ptaki" z młodziutką wtedy Anitą Lipnicką na wokalu. "Dumki na dwa serca" słucha się trochę z sentymentem, trochę z rozbawieniem. Dziwi trochę to, że Kayah pojawiła się bez Bregovica i zamiast "Śpij, kochanie, śpij" postawiono na mniej znany utwór "Wiosna przyjdzie i tak" z "Przedwiośnia". Nie zrezygnowano natomiast z Grzegorza Ciechowskiego i jego "Nie pokonasz miłości" w wykonaniu Roberta Gawlińskiego. Wszak muzyka była najlepszym (niektórzy twierdzą, że jedynym dobrym) elementem "Wiedźmina" i tylko trochę szkoda, że żadna z kompozycji Obywatela GC, jak choćby piękne "Odnajdę cię Ciri", nie znalazła się na płycie z utworami instrumentalnymi.
40 kawałków znajdujących się na składance "Ale Filmy!" układa się w bardzo mocny, różnorodny i nieco sentymentalny zestaw. Listę piosenek znajdujących się na drugiej płycie czyta się jak kalendarium zwycięstw polskich wojsk w XVII wieku - z lekkim żalem i tęsknotą za złotym wiekiem. Jednak wrażenie, że najlepsze czasy polskiej muzyki filmowej dawno przeminęły, skutecznie zaciera płyta z utworami instrumentalnymi, która udowadnia, że polscy kompozytorzy nadal tworzą muzykę poruszającą i wybitną. Można mieć nadzieję, że wydawnictwo posłuży jako pobudzająca apetyt przystawka do pełnych wersji ścieżek dźwiękowych, z których pochodzą utwory wybrane przez Magdalenę Miśkę-Jackowską. I za to trzymam kciuki. Tę składankę warto przesłuchać, ale nie wolno na niej poprzestać.