Kiera z prawdziwą desperacją chce powrócić do domu. Widzimy, że to wpływa na jej osąd sytuacji, przez co co chwilę popełnia dość głupie błędy. Wszystko rozpoczęło się w poprzednim odcinku w związku z urządzeniem, a teraz, gdy przychodzi do Eschera, by uratować Aleca, obserwujemy kolejne stadium jej upadku. Nic nie przemawia jej do rozsądku w tym odcinku, ale jednocześnie desperacja napędza ją i motywuje do odważniejszych kroków. Prawda jednak jest taka, że bez Carlosa nic by nie zrobiła. Dobrze widzieć, jak szef policji dostała w twarz, a fakt, że kolega Kiery rzuca pracę, pozostawia nas z pozytywnymi perspektywami na trzeci sezon.

Pan Escher stoi w centrum wszystkich wydarzeń tego odcinka, począwszy od starcia Kiery z Travisem. Ich pojedynek na parterze budynku Eschera może się podobać. Dynamiczny, długi i momentami efektowny. Twórcy mogli jednak darować sobie finał w szybie windy, gdyż w tym miejscu wszechobecna sztuczność green screenu psuje cały wydźwięk kolejnych scen. Pierwszy raz od dawna widzimy Kierę w roli twardej wojowniczki, która stawia czoło Travisowi, ale jednocześnie nie jest to walka równej z równym. Tylko dzięki swoim nietuzinkowym umiejętnościom wychodzi z tego cało, ale jednocześnie jest porządnie pokiereszowana. Mam tylko nadzieję, że tym razem Travis pozostanie martwy, tak jak powinno to mieć miejsce po finale pierwszego sezonu.

Rodzinne relacje Aleca są jednym z najciekawszych wątków finału, które pokazują wielki potencjał na kolejny sezon. Wiemy, że pan Escher w istocie jest ojcem Aleca, ale jednocześnie mamy świadomość, iż jest on z dalszej przyszłości. Jaka jest jego historia? Co dokładnie wydarzyło się, że uciekł i ukrył się przed światem? Zaskoczeniem jest także wyjawienie prawdziwej tożsamości Jasona. Nie do końca w tym miejscu podoba mi się zachowanie Aleca. Z jednej strony, gdy Kierę zabierają policjanci, daje jej do zrozumienia, że nadal jest jej sojusznikiem, ale z drugiej - koniec końców wychodzi na oszusta dążącego do własnego celu. Jego ucieczka w czasie zdecydowanie powinna namieszać w trzeciej serii.

[video-browser playlist="635614" suggest=""]

Mamy też trochę scen z przyszłości, które dokładnie wyjaśniają kulisy ucieczki agentów Liber8. Tak, jak sądziłem, starszy Alec dokładnie wybrał Kierę do tego zadania. Zaprezentowane wydarzenia na to wskazują. Całość zaczyna świetnie się zazębiać. Być może starszy Alec chciał się pozbyć problemu, bo Kiera za dużo węszyła, ale miał świadomość, że jej osobowość może pomóc jego młodszej wersji w staniu się innym człowiekiem. Tylko na razie wydaje się, że jego plan nie do końca się sprawdza. Miał świadomość istnienia Wolnych Strzelców, ale chyba mieszania ze strony pana Eschera nie przewidział, a chyba powinien, skoro to jego ojciec. Czy starszy Alec o tym nie wiedział?

Przez cały sezon byłem przekonany, że Wolni Strzelcy pracują dla pan Eschera. Chyba bardziej nie mogłem się mylić, gdyż okazuje się, że są to strażnicy czasu. W sumie tak oklepany motyw powinniśmy przewidzieć, skoro zaczęli pojawiać się kolejni podróżnicy. Na razie wiele o nich nie wiemy, ale naszą ciekawość pobudzono wystarczająco. Czyni to zwłaszcza znakomity cliffhanger sezonu ściśle powiązany z dziwacznymi pierwszymi minutami premiery, które teraz nabierają sensu. Jest to obietnica zerwania ze schematem procedurala o dwóch policjantach zajmujących się sprawami kryminalnymi i przy okazji Liber 8. Zwłaszcza gdy spojrzymy na to, gdzie udał się Carlos i jaki los spotkał Kierę.

Continuum powoli zaczyna stawać się serialem science fiction, a nie policyjną opowiastką z elementami SF. Finał świetnie zamyka wiele wątków, dając nam emocje, dobre zwroty akcji i obietnicę, że trzeci sezon może być wyjątkowy.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj