W książce Zwierzyniec Jerzy Bralczyk językowo, kulturowo i po prostu sympatycznie bierze się za tematykę rodzimych zwierząt. Audiobook jest dostępny m.in. na platformie Storytel.
„Polska język, trudna język”, jak to mawiają nie tylko obcokrajowcy. A jednocześnie jest piękny i wpadający w ucho, choć wielbiciele francuskiego czy rosyjskiego naszą rodziną mowę wyklinają od nadmiaru szeleszczenia i koszmarnej gramatyki. Są jednak osoby takie, jak Jerzy Bralczyk, które od lat pokazują, co też kryje się w naszej mowie. A język to kultura i nie należy o tym zapominać.
Najnowsza książką Bralczyka nosi tytuł Zwierzyniec i zajmuje się z pozoru tak banalnym tematem, jak zwierzęta wszelkiej maści żyjące lub jedynie się na naszym terenie od czasu do czasu pojawiające. Dużo tu ptaków, sporo różnej maści ssaków, ale i dla mniejszych zwierzaków znajdzie się miejsce. Każdemu z nich (oczywiście nie każdemu gatunkowi występującemu nad Wisłą) autor poświęca krótki felieton.
Co można napisać o zwierzętach z punktu widzenia języka, zapewne spytacie? Sam miałem taką wątpliwość, ale już po wysłuchaniu pierwszego tekstu nabrałem przekonania, że przy tej książce nie tylko będę się świetnie bawił, ale też otworzy mi oczy na wiele spraw, o których nie miałem pojęcia.
W Zwierzyńcu znajdziemy mnóstwo krótkich tekstów, które pokazują nam kilka rzeczy. W ewolucję samej nazwy danego zwierzaka, skąd się wywodzi i jak nasi przodkowie się odnosili do danego stworzenia. Przede wszystkim jednak Bralczyk pokazuje, jak język jest plastyczny, jak zmieniają się znaczenia i konotacje – także na tak prostym pozornie przykładzie jak zwierzęta. Ponadto wskazuje, jak często „bracia mniejsi” pojawiają się w przysłowiach, porównaniach, porzekadłach, a nawet popkulturze. Język żyje, tak jak zwierzęta i ciągle się zmienia. My go zmieniamy, ale też on wpływa na nas i kształtuje.
Zwierzyniec zyskuje w formie audio na kilku poziomach. Po pierwsze dowiadujemy się, że Jerzy Bralczyk to profesor nie tylko w zakresie językoznawstwa. Świetnie sprawdza się jako lektor, umiejętnie zmieniając tempo i ton, by oddać naturę przekazywanych treści. Po drugie w formie dźwiękowej napisany przez niego tekst płynie, jeszcze wyraźniejsze są spinające narrację klamry czy zmiany w narracji. Kolejną kwestią jest wymowa: autor wielokrotnie przytacza różne, historyczne, archaiczne i wywodzące się z innych języków nazwy, by wskazać na ich etymologię i ewolucję. Patrząc na nie na papierze, możemy przelecieć nad nimi wzrokiem – tu je słyszymy (dodajmy, że poprawnie wypowiedziane) i jesteśmy w stanie od razu usłyszeć wspólny rdzeń i jego zmiany.
Zwierzyniec to świetna, można nawet użyć górnolotnego określenia „wybitna”, książka. Nie tylko dla językowych maniaków, ale po prostu dla wszystkich kochających zwierzęta. Bo Bralczyk, oprócz olbrzymiej wiedzy językowej, przekazuje także mnóstwo sympatii, ciepła i humoru. W jego tekście (i ustach) nawet najpodlejszy żmij i najlichszy ptaszek zyskują przynajmniej odrobinę szacunku.