Binge-watching Bates Motel Nadszedł listopad, coraz ciemniej, coraz zimniej, wszyscy leżymy pod kocami i pijemy gorącą herbatę w towarzystwie laptopa.  Taka sytuacja to dobra okazja na odpowiedni do kontekstu serial. Nie za długi, trzymający w napięciu, który można obejrzeć jednym ciągiem w kilka wieczorów - binge- watching. Zapowiedzi "Bates Motel" rzuciły mi się w oczy już na początku tego roku, intrygujące i przyciągające plakaty od razu przyciągnęły moją uwagę. Zwiastunów nie oglądam, lub oglądam bardzo rzadko bo często zdradzają za wiele. Historia jest prequelem "Psychozy" Hitchcocka z 1960, sam oglądnąłem ten klasyk dopiero po serialu, w sumie trochę żałuje, że nie przed, lecz nie wpływa to aż  tak bardzo na późniejszy odbiór. Sam pomysł jest trafiony, w dodatku umieszczenie w czasach współczesnych pozwala nadać opowieści nowego, świeżego wymiaru. Niebieski neon z napisem Bates Motel zapada w pamięć, a cała pozostała sceneria trzyma się z góry wyznaczonego planu i nie pokazuje zbędnych rzeczy które mogły by wpłynąć na klimat ogółu. Jest 10 odcinków, pierwsze powiedzmy 4 odcinki są na wysokim poziomie, historia nabiera tempa, pojawiają się nowe zaskakujące wątki, dużo się dzieje, nie ma na co narzekać, później jednak jest w kratkę, niby coś tam się dzieje, ale zeszło na inny tor, niby pojawiają się nowe postacie, ale nie są na tyle ciekawe na ile powinny być. Wydaje się jak by scenarzyści wstrzymywali się z szaleństwem, żeby zostawić coś na kolejny sezon/y. Jest to niepokojące ponieważ cały czas mówimy o 10 odcinkach, co nie jest zbyt długim czasem.  Końcówka niby jest dobra, ale jest niedosyt przez to że poprzednie parę odcinków były rozwodnionych. Intrygujący wątek azjatyckich dziewczyn i pól marihuany jest nie zbyt dobrze traktowany, a powinno być odwrotnie. Od pierwszych scen podobała mi się kreacja aktorska Freddie'go Highmore ( Norman Bates ), dziwna, na swój sposób przerażająca postać jednak cały czas zachowująca niezręcznie miły wyraz twarzy. Dopiero po obejrzeniu pierwowzoru zobaczyłem to jak bardzo podobna jest do oryginalnej postaci granej przez Anthony'ego Perkinsa, podobne ruchy, podobna mimika. Następnie mamy świetnie napisaną postać Normy Bates, granej przez Vere Farmiga ( na marginesie siostrę Taissy z American Horror Story) która już nie jest taka świetna, ale aktorka koniec końców pasuje na tym miejscu. Ostatnio obejrzałem "Obecność" w której się pojawia w głównej roli, Vera czasami potrafi mieć jedną minę i robi ruchy niczym Jack Sparrow,  co czasami rozprasza.  Reszta aktorów również daje rade, Olivia Cooke, Max Thieriot to nie opatrzone jeszcze z każdej strony dobrze zapowiadające się twarze. Jednak wracając do koca i gorącej herbaty, serial jest zdecydowanie warty polecenia na jesienne wieczory przy grzejniku. Warto również skondensować go sobie i obejrzeć w kilka dni za jednym zamachem, wtedy nie odczujemy tych kilku trochę rozwodnionych odcinków. Drugi sezon za rok. Kulturalny Morderca
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj