Breakin' = spoiler alert
The walking dead 4x13
Na temat odcinków po mini-finale zdania były podzielone. Ale co do 4x13 raczej panuje pełna zgoda – odcinek był słaby. Wręcz fillerowy.
Zaczęło się bardzo obiecująco. Bob przemierzał samotnie lasy do czasu kiedy odnaleźli go Daryl z Glennem. Szybki quiz Ricka – ile, ile, dlaczego – i jesteś z nami. Padł mit tajemniczego Boba – uśmiecha się bo nie jest sam… to po prostu smutny, samotny Bob … a nie jakiś tam morderca, zdrajca, psychopata… żeby było ciekawiej.
4x13 to chyba jakiś spóźniony Walentynkowy odcinek. Bob z Sashą? Rozwijająca się relacja Beth z Darylem? I Maggie samotnie starająca się odnaleźć Glenna… Chyba, że chodziło o Dzień Kobiet? Maggie i Sasha stworzyły niezły team przeciwko szwędaczom.
Na szczęście dla odcinka, sielanka w domu pogrzebowym nie trwała długo. One-man-army nie dał szans szwędaczom nawet na mały kęs, ale za to KTOŚ zwietrzył szansę na uprowadzenie Beth. Ale kto?! Przez to wszystko Daryl spotkał ludzi, których już miał "przyjemność" spotkać Rick. Joe i jego wataha wyglądają na takich co to mają złe zamiary… Daryl przejdzie na ciemną stronę mocy?
No cóż… odcinek mocno daremny… aby tak negatywnie nie zakończyć wywodu, udostępniam Wam dobrą muzykę z "Alone".