[IMG]https://i40.tinypic.com/2q237ur.jpg[/IMG]
Operacja, jakich miliony – wywiad dowiaduje się o lokalizacji groźnych terrorystów, wysyła tam dzielnych żołnierzy amerykańskiego Delta Force, a ci mają sprawić, że kamień na kamieniu nie pozostanie nienaruszony. Rutynowy schemat postępowania komandosów zakłóca wyjątkowe znalezisko – oto wycieńczony, brodaty mężczyzna posadzony na kolanach wypowiada słowa, które w najbliższych latach wywrą ogromny wpływ na fikcyjne Stany Zjednoczone – "I’m an American". Sierżant Nicholas Brody spędził osiem lat w irackiej niewoli, gdzie padł ofiarą okrutnych tortur; brutalnych aktów, które na zawsze naznaczyły tak jego ciało, jak i ducha. Każdy kolejny dzień był dla niego wyzwaniem – musiał walczyć nie tylko z oprawcami, ale i samym sobą, aby rezygnować z pokusy popełnienia samobójstwa. Ślizg brzytwy po żyłach i nie musiałby już doświadczać widoku strażnika, który oddaje na niego mocz, terrorystów, korzystających z jego poobijanych kości jak z zabawki, kopiąc go i dręcząc do bólu przekraczającego ludzkie pojęcie. W obolałej głowie starał się wyświetlać sobie zanikający obraz tych, na których mu zależało – żony i dwójki dzieci. Zostawiając ich, syn dopiero co zaczynał mówić, a córka stawiała swoje pierwsze kroki w szkole, a z każdym miesiącem czuł, że się od nich oddala – nie widzi, jak zdobywają swoje pierwsze osiągnięcia w nauce czy sporcie, jak się zakochują, jak muszą mierzyć się z problemami, z którymi powinien pomagać im ojciec. Brody w nic już nie wierzył, każdy wschód słońca był dla niego zapowiedzią kolejnego cierpienia, któremu nie był w stanie zapobiec. Osiem lat trwała jego absencja w prawdziwym świecie, jego izolacja i po tym całym niewyobrażalnie długim czasie, miał powrócić do wszystkiego tego, co zapamiętał ze swojego życia. Do pracy, do miasta, do rodziny. Świat nie był jednak dla niego równie serdeczny, co w jego wyobrażeniach i wiecznemu poklepywaniu po plecach towarzyszył zazwyczaj ukryty zamiar – dla polityków sierżant, który wraca do swojego kraju po ośmiu latach niewoli, jest idealnym narzędziem propagandowym, pasującym właściwie do każdej możliwej dziedziny budowania państwa. Strajkujący kolejarze? Brody może odpowiedzieć – "Wy narzekacie na niskie wynagrodzenia, a ja przez tyle czasu żyłem w zamknięciu!", a ci zawstydzą się, pójdą po rozum do głowy i powrócą do pracy. Nic więc dziwnego, że wojenny bohater miał się wkrótce zamienić w politycznego. Czy mu się to podoba, czy nie. Równie pogmatwana sytuacja dotyczyła jego życia prywatnego – ośmioletnia nieobecność sprawiła, że po początkowej euforii i oszołomieniu, rodzina zaczęła dostrzegać mroczne sekrety i przyzwyczajenia zaginionego ojca. Krzyk, który rozdzierał nocną ciszę, majaczenia, brutalne reakcje na jakikolwiek fizyczny kontakt – wszystko, czego można by się spodziewać po ofierze terroru, a do czego jednak nie można przygotować nieświadomej niczego familii. Błędne byłoby rozumowanie, że na tym problemy uszkodzonego psychicznie Brody’ego się kończą, bo oto pojawia się wątek główny – wśród wiwatów, radości tak obywateli jak i "grubych ryb", słychać pojedynczy, szaleńczy głos należący do niskiej, niepozornej blondynki z CIA – agentki Carrie Mathison, poddającej wątpliwości wiarygodność słów Nicholasa. Wyprowadza ona logiczną uwagę: użyteczność wojskowych przedstawicieli Stanów Zjednoczonych dla Al-Kaidy kończy się po kilku dniach, nasz bohater natomiast wytrzymał kilkasetkrotność tego okresu – co sprawiło, że dla terrorystycznej organizacji Brody stał się tak atrakcyjną personą, aby ci trzymali go przy życiu przez tyle lat? Establishment szybko stopował ambitną funkcjonariuszkę – proszono ją o szacunek wobec zterroryzowanej ofiary bestialskich zabiegów państw Bliskiego Wschodu, a wszelkie podejrzenia należy poprzeć dowodami, którymi panna Mathison nie dysponowała. Byłoby jednak wyjątkowo nudno, gdyby ją to powstrzymało. Homeland – serial, który angażuje do tego stopnia, że nie jesteś w stanie się skupić na niczym innym, a przy którym czynności wcześniej mające dla nas znaczenie zyskują miano drugorzędnych, mieści się póki co w dwóch sezonach (trzeci jest obecnie emitowany). Za jego realizacją stoi telewizja Showtime, odpowiedzialna również za takie hity jak "Dexter", "Californication" czy "Weeds", która przyszłość swojego serialu pozostawiła w rękach doświadczonego ("True Blood", "Six Feet Under" czy rzeczony wcześniej "Dexter") Michaela Cuesty. Amerykanie zrobili świetny interes, stawiając na duet doświadczonych i znanych telewizyjnej publice aktorów – z jednej strony wspaniały Damian Lewis (główna rola w "Kompanii Braci"), a z drugiej świetna Claire Danes, czyli odtwórczyni postaci Julii, której partnerował Leonadro di Caprio jako – a jakże – Romeo w 1996 roku. Na drugim planie swoją obecność zaznacza Morena Baccarin, która mnie po raz pierwszy zaczarowała w "Firefly", ale show absolutnie kradnie Mandy Patinkin, grający rolę zgorzkniałego mentora Carrie – Saula Berensona. Jeżeli siedemset napisanych przeze mnie do tej pory słów nie zdołało przekonać Was do tego, aby odpalić sobie pierwszy odcinek reklamowanego serialu – niech zrobi to lista nagród i wyróżnień, które zgarnęło Homeland. Serwis Metacritic, który sumuje oceny, jakie danym produktom wystawiają różnego rodzaju przedstawicieli mediów podaje, że pierwszy sezon osiągnął średnią ocen równą 91%, zaś drugi aż 96%, co jest wynikiem naprawdę niebywałym. Na swoim koncie Homeland ma zwycięstwo w prestiżowym Emmy czy Złotym Globie, dwadzieścia pięć innych triumfów i kolejne czterdzieści cztery nominacje, licząc zarówno całokształt, jak i wyróżnienia dla pojedynczych aktorów (tak drugoplanowych, jak i głównych). Homeland ujmuje zróżnicowaniem tempa akcji – potrafi w powolny, ale intrygujący sposób, podsuwać nam kolejne fakty z życia głównych bohaterów, by nagle wystrzelić jak seria z karabinu maszynowego, będącego zresztą przedmiotem znajomym dla sierżanta Nicholasa Brody’ego. Scenarzyści jednocześnie podają nam rzetelną formę przedstawienia pracy krajowych służb bezpieczeństwa, według których islamiści stanowią wielkie zagrożenie dla współczesnego świata, ale zarazem zadają pytanie "kto tak naprawdę jest terrorystą?". Serial od Showtime zmusza do myślenia tak podczas seansu, jak i po nim, a jest to wartość, która wyróżnia się na tle wielu produktów dzisiejszej telewizji, dodatkowo został on wykonany w sposób wzorowy – praca kamerzystów, aktorów i wielu innych nie pozostawia wątpliwości, że Homeland trafiło w odpowiednie ręce.To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj