Na wstępie dzięki za liczne odwiedziny - szkoda, że nie wiem, co myślicie o moich wpisach - więc komentujcie proszę :)
Wracając do sedna: mam wrażenie, że często czołówka decyduje o tym, czy zawiesimy oko na serialu na dłużej czy nie. Chyba, że mamy do czynienia z brakiem muzyki typu:
w poprzednich odcinkach→plansza z tytułem→akcja. Zawsze wtedy myślę, że skoro twórcy się nie zdecydowali na żadną muzykę, to propozycje musiały być paskudne. Ale, zwłaszcza podczas "przypadkowych spotkań", muzyka przy napisach początkowych może być istotna.
Zacznę właśnie od takiego przypadkowego spotkania. Wakacje parę lat temu (studentka leniuchująca tuż po sesji). Włączam TV, kanał Sci-fi. Reklamy. EPG się zawiesił, gazeta z programem zaginęła - myślę "poczekamy, zobaczymy". Zajrzałam do kuchni (diagnoza - nic się nie pali, wrócę w kolejnych reklamach), wróciłam i trafiłam na nieznaną mi czołówkę. Wpadłam w zachwyt: piękna muzyka, mądry i inspirujący tekst (
noone's gonna bend or break me), całość pięknie zgrana z obrazem. A na końcu odkrywam, że to "
Enterprise", czyli niesławny
ST:ENT. Obiecywałam sobie wcześniej, że obejrzę go dopiero po zakończeniu oglądania pozostałych serii ST, ale nie wytrzymałam. Czołówka spowodowała, że musiałam obejrzeć go natychmiast, połykając odcinek za odcinkiem.
Wśród nieco starszych seriali urzekła mnie piosenka znajdująca się w czołówce serialu "
Jack & Jill" (w drugiej serii trochę się zepsuła, ale nadal nie warto przewijać). Na serial trafiłam przypadkiem przeszukując filmografie aktorów w nim występujących. Obejrzałam pierwszy odcinek i byłam kupiona - tytuł od razu wskazuje na zakończenie, ale w niczym nie przeszkadza to w odbiorze serialu. Czołówka natomiast mówi o tym, co wypełni nam drogę do celu: po prostu Julia nie będzie chciała zejść z balkonu do swojego Romeo. Jeśli ktoś jeszcze nie widział, a lubi "
Friends" - polecam.
Do nowszych czołówek, które przyciągają zgraniem tekstu, muzyki i obrazu, zalicza się niewątpliwie ta należąca do "
Strike back" po reinkarnacji w Cinemaxie. Przyznaję, że tej z pierwszego sezonu produkowanego przez Sky nie pamiętam, natomiast obecnej nie przewijam nigdy. Jest w niej coś badass-owego, ale i coś melancholijnego. No i tekst oddaje chyba idealnie sytuację żołnierza sił specjalnych na misji (
This ain't no place for no hero. This ain't no place for no better man. This ain't no place for no hero To call "home.").
Kolejny typ to
czołówka instrumentalna. Pole do popisu dla twórców seriali jest tu ogromne. Co wybrać? Muzykę klasyczną i znaną? Coś istniejącego, ale znanego tylko w pewnych kręgach? Postawić na nową kompozycję? Przy remake'ach, reboot'ach i innych ostatnio popularnych *'ach, dodatkowo dochodzi konieczność nawiązania do istniejącego uniwersum.
Myślę, że dobór nowej kompozycji jest pomimo wszystko najprostszy. Dzięki temu napisy początkowe będą spójne dźwiękowo z pozostałymi "umuzykalnionymi" częściami serialu. Tym bardziej podziwiam tych nielicznych, którzy dobierają muzykę już istniejącą. Sztandarowy przykład? "
House" rzecz jasna. Ileż ja się nagłowiłam, co to za muzyka (obiecałam sobie nie googlować dla treningu szarych komórek) i gdzie ja już to słyszałam (Teardrop, Massive Attack). Jak się później okazało, wykorzystano w tym serialu wiele znanych piosenek (raj inż Mamonia), choć często w nowych aranżacjach (piekło wyżej wymienionego).
W instrumentalnej muzyce oryginalnej prym według mnie wiedzie remake "
Battlestar Galactica". W sumie nie ma nawet nad czym debatować. Kto nie zna, niech googluje.
Nawiązanie do wcześniejszej serii w tym samym universum udało się pięknie (ocena wysoce subiektywna) w "
Stargate: Atlantis". Choć czołówka
SG1 jest nie do pokonania, to jednak muzyka z SGA wylądowała na długi czas na pozycji "dzwonek mojej komórki" w osobistej liście przebojów.
Równolegle na pozycji "dźwięk SMS" utrzymywał się "
Knight Rider" wersja oryginalna. Tu mogę wyliczyć litanię muzyki z seriali, której nie potrafię ocenić obiektywnie, czy jest dobra czy nie. Po prostu ją uwielbiam, lub z nią emocjonalnie związana (jakkolwiek to zabrzmiało), lub dany motyw muzyczny polubiłam przez jego katowanie przez stacje TV/radio.
Uwielbiam muzykę z czołówki:
Friends,
Eureka, The Big Bang Theory.
Emocjonalnie związana jestem z muzyką z czołówki:
La Femme Nikita,
Knight Rider,
Star Trek pod każdą postacią,
The Simpsons.
A teraz, tak dla funu, motywy muzyczne polubione dzięki ich katowaniu w mediach: "
The bold and the beautiful" - koniec piosenki to sygnał do zmiany kanału, "
Bonanza" - kto nie umie zanucić?, "
Masterchef: Australia" - i co z tego, że nie serial?
Reszta jest mi obojętna albo w chwili pisania posta wypadła mi z głowy Są też nielubiane z cyklu "przewijam zawsze", ale zrobiłam się chyba bardziej tolerancyjna, bo ostatnia kategoria zawiera jeszcze tylko "
Farscape" i "
Banshee". Pierwsza jest zbyt przegadana, druga po prostu niepokojąca.
Rysuje się już plan na kolejnego posta, ale zanim go napiszę, liczę na Wasze wpisy w kategoriach:
- najlepsza piosenka (z tekstem) z serialowej czołówki
- najlepsza muzyka (instrumentalna) z serialowej czołówki
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h