Miałem go wrzucić w poniedziałek, lecz awaria internetu mi to uniemożliwiła. Zatem będę w miarę aktualizował…
Oczekiwanie na Red Johna trwa, lecz nie można zapomnieć o pozostałych przyjemnościach/obowiązkach. Dzbanek gorącej herbaty, jak co wieczór przygotowany, zatem startujemy. Jeszcze tylko wyloguję się z facebooka, przecież nie można się rozpraszać, co nie? Z nowości w tym tygodniu tylko dwa tytuły. Resztę ścigamy, bądź nadrabiamy.
Aktualizacja
Jestem już po siódmym odcinku. Niby wszystko wiem i nic nie wiem. Ciągle liczę na zmartwychwstanie jednego z podejrzanych. W końcu rozwiązanie nie może być aż tak oczywiste…Prawda? Zgadzacie się ze mną? No proszę…
Ostatni odcinek TWD wygrał Hershel, a ja w końcu pojąłem za co tak bardzo lubię jego postać. Widać wyraźnie, jak on nie pasuje do tego świata emocjonalnie. Jest zbyt dużym Samarytaninem, tym bardziej mu kibicuję. Zwykle nie mam słabości do takich bohaterów, ale Greena kupuję w ciemno. Ktoś powie: frajer, naiwniak. Inny krzyknie: miłosierny. A ja? Cóż, człowiek. No i oczywiście zakończenie. Chyba należę do mniejszości, tej która się cieszy z powrotu Gubernatora. Może ten motyw z chorobą powoli zostanie odstawiony do lamusa. Aha, i plus za sceny Rick & Carl. Wbrew oczekiwaniom te ich relacje wyglądają co najmniej stabilnie.
Aktualizacja
Dopiero dziś załapałem się na szósty odcinek, po którym…w zasadzie trudno mi coś powiedzieć. Z pewnością był potrzebną odskocznią od wiecznych epidemiologicznych problemów i furtką na nowe wątki w zbliżającej się drugiej połowie sezonu. To chyba mimo wszystko dobry znak, im więcej świeżości, tym lepiej. Z drugiej strony, trochę denerwują nazbyt oczywiste sugestie dotyczące zgonów niektórych bohaterów. Ok, może epizodycznych, no ale mimo wszystko…
A was też lekko zażenowało to przerysowanie w trailerze?
O dziwo, w tym tygodniu niezłe było również "Jak poznałem wasza Matkę". Naprawdę, dawno nie oglądałem odcinka, w którym…kilkukrotnie bym się roześmiał. Zwycięzcą tygodnia oczywiście zostaje Brian Cranston i jego rozmowa telefoniczna. Przejścia od gróźb do błagalnych próśb? Boskie! Przy okazji pojawiła się również Matka, która w końcu rozjaśniła nam trochę część historii B&R. Może rewelacji nie było, ale pozytywne zaskoczenie już tak.
Aktual.
Nowego jeszcze nie widziałem.
***
A tak poza tym? Nadrabiam Community, właśnie skończyłem 2 sezon, swoją drogą rewelacyjny. Jestem pod wrażeniem, jak twórcy potrafią nadmiernie przerysowywać poszczególne wątki filmowe. Jako, że mam w sobie sporego nerda, odcinek z sesją RPG zaliczę do ulubionych.
No i jeszcze coś "nowego". Po ostatnim ciągach związanych z bardzo "amerykańskimi" produkcjami (House of Cards i Homeland) czas odskoczyć w coś mniej ambitnego, bardziej lekkiego. Baśnie. Once Upon a Time. Kilkanaście odcinków i...całkiem niezłe to jest :) Być może potrzebowałem czegoś w klimacie fantasy. A może zwyczajnie lubię tego typu konstrukcję serialu (Akcja + Retrospekcje Bohaterów) ? Chyba jedno i drugie, tymczasem do następnego tygodnia.
Gdy już będziemy mądrzejsi o jednego Red Johna.