Wraz z upowszechnieniem się na rynku smartfonów o monoblokowej konstrukcji projektanci zaczęli przykładać coraz większą uwagę do wodoszczelności tych urządzeń. Reklamy pokazujące smartfony zalewane strumieniami wody robią wrażenie, ale według niektórych klientów mijają się z prawdą. Do takich wniosków doszli m.in. autorzy pozwu zbiorowego wystosowanego przeciwko Apple, którzy uważają, że polityka korporacji związana z odmową naprawy zalanych urządzeń stoi w sprzeczności z przekazem marketingowym. W pozwie skierowanym do nowojorskiego sądu konsumenci zwracają uwagę na to, iż z generacji na generację Apple podwyższa teoretyczną specyfikację wodoszczelności, która nie idzie w parze z tym, jak rozpatrywane są reklamacje. iPhone 7 miał wytrzymać 30-minutowe zanurzenie na głębokości do jednego metra, iPhone 11 Pro zwiększył maksymalne zanurzenie do 4 metrów, a iPhone 12 aż do 6 metrów. Mimo to wciąż zdarzają się przypadki odmowy realizacji naprawy serwisowej urządzeń, które tylko na chwilę wpadną komuś do basenu bądź jeziora. Dzieje się tak, gdyż laboratoryjne testy certyfikujące wodoszczelność nie mają zbyt wiele wspólnego z rzeczywistym użytkowaniem sprzętu. Proces certyfikacji przeprowadza się zanurzając urządzenie w zbiorniku zawierającym czystą, nieruchomą wodę, a nie w naturalnych zbiornikach. W takich warunkach nie da się sprawdzić, jaki wpływ na funkcjonowanie urządzenia będzie miała słona woda morska lub chlorowana woda z basenu.   Ponadto w zapisach gwarancyjnych znajduje się zapis mówiący o tym, że gwarancją nie są objęte uszkodzenia wywołane przez płyny, co ma stać w wyraźnej sprzeczności z materiałami marketingowym dystrybuowanymi przez korporację. Jako przykład nieetycznego działania Apple wskazano przypadek pani Smith z Bronx County, posiadaczki iPhone’a 8, który doświadczył kontaktu z wodą w ramach limitu wodoszczelności zgodnego z certyfikacją IP danego urządzenia. Kiedy iPhone trafił do serwisantów Apple, firma odmówiła udzielenia świadczenia gwarancyjnego uzasadniając swoją decyzję tym, iż uszkodzenia powstały w wyniku działania cieczy. Klientka stwierdziła, że nigdy nie kupiłaby danego urządzenia w tak wysokiej cenie, gdyby miała świadomość, że deklaracje marketingowe nie prezentują faktycznych cech danego produktu. Jednocześnie pani Smith poinformowała, że byłaby skłonna kupić kolejnego iPhone’a, gdyby miała pewność, że jego wodoodporność jest testowana w warunkach zbliżonych do rzeczywistych, a nie w ściśle kontrolowanym środowisku laboratoryjnym. Pozywający żądają od Apple wypłaty zadośćuczynienia za poniesione szkody oraz zmiany sposobu reklamowania iPhone’ów w taki sposób, aby materiały marketingowe nie wprowadzały klientów w błąd.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj