Zagraniczny serwis widział scenariusza autorstwa Dereka Haasa i Michaela Brandta. Przeczytajcie wrażenia.
"Gliniarz z Beverly Hills 4" będzie reżyserowany przez Bretta Ratnera, na co wielu już narzekało. Czy będzie to wielki powrót Eddiego Murphy na szczyt?
Według Latino Review to się nie zapowiada, raczej wygląda na gwódź do trumny kariery dla Murphy'ego jaki Ratnera.
Billy Rosewood (Judge Reinhold) ginie po upadku z 20-tego piętra komisariatu policji w L.A. Axel (Eddie Murphy) nie chce wierzyć, że to samobójstwo. Raezm z puszystym młodym gliniarzem z niską samooceną imieniem Goodwin chce rozwiązać sprawę "morderstwa". A kiedy nie pracują nad nią, próbuje zeswatać Goodwina z panią policjant, w której się kocha i nauczyć go wszystkiego, czego powinien wiedzieć.
Dalej najwyraźniej kieruje się to w typową historię. Czy aby na pewno jest to scenariusza Dereka Haasa i Michaela Brandta, którzy byli tak wspaniale oceniani za "3:10 do Yumy"? Może ktoś oszukał Latino Review i to wszystko nie jest prawdą?
Oceniając scenariusz stwierdzili, że większość zalatuje nudą, nie ma humoru, nie dorasta do pięt najgorszej części serii.
Miejmy nadzieję, że to wszystko jednak okażę się pogłoską i scenariusz będzie tak dobry, jak wszyscy się spodziewają po tych dwóch scenarzystach.