John Boyega, jeden z aktorów nowej trylogii Gwiezdnych Wojen, podczas promocji filmu Gwiezdne Wojny: Skywalker. Odrodzenie, został zapytany o kwestię poprzedniej produkcji, jaką był film Gwiezdne wojny: ostatni Jedi. Przypomnijmy, że ta część Gwiezdnej Sagi wywołała największe emocje wśród widzów i krytyków, dzieląc środowisko fanów na pół - niektórzy uważają ją za nowatorski i świeży film, inni zaś zarzucają reżyserowi, że zrujnował on całą Sagę, proponując głupoty, niedorzeczności fabularne i rujnując potencjał drzemiący w bohaterach. Jak się okazuje, Boyega również ma filmowi coś do zarzucenia. Chodzi konkretnie o wątek jego postaci, Finna - aktor wspomina, że bohater tak naprawdę nie otrzymał w filmie żadnej historii. Jak mówi:
Podobało mi się to, że Rian chce pokazać swój punkt widzenia na tak ważną historię. Oraz to, że bohaterowie zostali od siebie odseparowani, stanęli przed różnymi wyzwaniami i próbowali się na różne sposoby ze sobą skontaktować. To mnie ekscytowało. Ale, będąc szczerym, muszę zauważyć, że można to było rozwiązać lepiej, co widać zwłaszcza w wątku Finna i Rose. Jako czarnoskóry aktor odczuwam na sobie specyficznego rodzaju presję. Nie miałem nic wspólnego z wątkiem Rey i Kylo... Ale historii nie było dla mnie też w wątku Finna i Rose. Na pewno dobrze się bawiłem, nie odczuwałem tego na planie, dopiero podczas seansu. Mimo wszystko podobało mi się tworzenie tego filmu.
Przypomnijmy, że Boyega powróci w filmie Gwiezdne Wojny: Skywalker. Odrodzenie. Produkcja gości już na ekranach polskich kin.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj