Chris Hemsworth odniósł sukces w Hollywood rolą herosa Thora w Kinowym Uniwersum Marvela. Australijczyk w jednym z wywiadów opowiedział o pewnych punktach swojej aktorskiej kariery. Wspomniał, że był bliski otrzymania ról w dwóch widowiskach, które jednak potem nie spotkały się z dobrymi opiniami. Były to filmy G.I. Joe: Czas KobryX-Men Geneza: Wolverine, w których Hemsworth miał zagrać odpowiednio postać Duke'a i Gambita, które ostatecznie otrzymali Channing Tatum i Taylor Kitsch. Aktor przyznał, że był wtedy wściekły bo skończyły mu się pieniądze, ale gdy patrzy na to z perspektywy czasu to cieszy się, ponieważ porażki w tamtych castingach spowodowały, że mógł zagrać Thora w MCU. Co do roli Boga Piorunów aktor odniósł się do kwestii zakończenia przygody ze swoją postacią po Avengers: Koniec gry, co uczynił choćby Chris Evans. Hemsworth jednak nie ma takiego zamiaru i chce grać Thora jeszcze długo. Jest on bardzo ciekawy w jakim kierunku może pójść ten bohater. Sam jednak przyznał, że po nakręceniu filmów AvengersThor: Mroczny świat czuł się w pułapce z rolą Thora, ponieważ myślał, że już nic z niej nie da się wyciągnąć. Wówczas z odsieczą przybył Taika Waititi, który w produkcji Thor: Ragnarok dał inne spojrzenie na tego bohatera. Hemsworth wypowiedział się również w wywiadzie o tym, dlaczego postanowił zrezygnować udziału w filmie Star Trek 4. Australijczyk stwierdził, że scenariusz nie był na tyle mocny, aby powrócił do roli ojca Kapitana Kirka. Nie chciał po prostu być rozczarowany końcowym efektem. A propos zawodu związanego z filmem aktor odniósł się do krytycznych głosów fanów po premierze filmu Ghostbusters. Pogromcy duchów z 2016 roku, w którym zagrał jedną z ról. Hemsworth nie wybaczył do tej pory fanom, którzy krytykowali widowisko z powodu kobiecej obsady. Uważa, że jest to rozczarowujące podejście. Co ciekawe sam Chris był bliski odejścia z projektu przed rozpoczęciem zdjęć, jednak koniec końców postanowił zostać częścią produkcji. Aktor odniósł się jeszcze do pogłosek o tym, że miałby być kolejnym Jamesem Bondem. Australijczyk stwierdził, że jest otwarty na takąf propozycję, jednak jeśli to on miałby wybierać kolejnego Agenta 007 to postawiłby na Idrisa Elbę.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj