Scenarzysta oczekiwanej adaptacji kultowej gry opowiada trochę szczegółów co możemy zobaczyć w kinie!
[image-browser playlist="" suggest=""]"Gears of War" to jeden z wielkich hitów gier komputerowych ostatnich lat. Kwestią czasu było sprzedanie praw do ekranizacji. Każdy, kto grał, czuł, że drzemie w tym potencjał na film z epickim rozmachem. Film współprodukuje Legendary Pictures z Warner Bros.
Gra ma miejsce na planecie Sera - podobnej do ziemi. Przez wiele lat mieszkańcy toczyli ze sobą wojnę, której głównym podłożem był konflikt o surowce. W końcu jednak dzięki odkryciu nowego, źródła energii - substancji zwanej immulsion - nastał pokój. Jednak niedługo potem nastąpiło wydarzenie zwane później Emergence Day. Wtedy to spod ziemi wyszły obce istoty zwane Locust i w krótkim czasie zredukowali populację ludzką o 80%. By nie dopuścić do przejęcia planety przez wrogów zjednoczone siły ludzkie zdecydowały się spopielić opanowane miasta za pomocą satelitów. Ci z ludzi, którzy przeżyli, schronili się w miejscach, gdzie ziemia jest zbyt twarda by można było się przez nią przekopać i stamtąd toczą dalszą walkę z Locustami.
Akcja gry rozpoczyna się 14 lat po Emergence Day. Gracz steruje Marcusem Fenixem. Fenix jest żołnierzem, który ze względu na dezercję został skazany na dożywocie. Jednak pogarszająca się sytuacja na froncie, zmusza głównodowodzących do uwolnienia skazańca i wysłanie w bój doświadczonego żołnierza.
Morgan właśnie oddał ostateczną wersję scenariusza do Epic Games, by dostać akceptację i w wywiadzie dla MTV zdradził parę ciekawych szczegółów.
[image-browser playlist="" suggest=""]"Wyobraźcie sobie, że patrzycie na swoje miasto i zaczynają się pojawiać Locusty, chcę stworzyć takie wrażenie" - zaczął Morgan. "W filmie są elementy, które mogą być potraktowane jako prequel w stosunku do gry, ale jeśli chodzi o mnie film nie jest prequelem" - dodał. "Film skupia się na postaciach Marcusa Fenixa i Dominica Santiago, dwóch głównych postaciach z gry, które walczą dla COG. Nie interesowałby mnie film, jeśli tych postaci miałoby w nim nie być. Chcę zobaczyć tych gości, chcę zobaczyć Emergency Day, chcę zobaczyć te wydarzenia w kinie!"
Potwierdza także, że Locust pojawią się w obrazie, co oczywiście jest bardzo dobrym znakiem. Będziemy mogli zobaczyć takich twardzieli, których pamiętamy z gry, jak: Corpsers, Seeders czy Berserkers (na zdjęciu).
"Jeśli będę miał coś w tym wspólnego, zobaczycie ich, a jako, że mam, to odpowiedź brzmi tak!".
Wyobraźcie sobie te wszystkie wydarzenia, te potężne stwory w filmie? Brzmi zachęcająco dla fanów SF. Do tego jeszcze cała armia zwykłych wojowników, a tam gdzie ludzie mają czołgi, oni te potwory!
Reżyserem jest Len Wiseman (ostatnio "Szklana Pułapka 4"), który chce, aby film był tak realistycznie nakręcony, jak to tylko możliwe. Efekty komputerowe chce używać tylko w przypadku Locust i "wielkich rzeczy", co brzmi bardzo podobnie do planów McG przy "Terminator: Ocalenie".
Z całą pewnością "Gears of War" obok "Prince of Persia" jest jedną z najbardziej oczekiwanych ekranizacji gier. Tylko czy w końcu gry ominą niemoc stworzoną przez Uwe Bolla? Od czasów obu części "Tomb Raidera" nie było filmu na podstawie gry, który odniósł jakikolwiek sukces.
Ostatnio "Max Payne" tego nie zrobił, więc może któryś z dwóch wyżej wymienionych?