"Chuck" - kiedy zdecydowałem się dać mu szanse, miał już ukończone 3 sezony. Wcześniej, chociaż wiedziałem, że coś takiego istnieje, nie wzbudzał mojego zainteresowania. Spec komputerowy mający załadowaną do głowy tajną, rządową bazę danych? „Nerd”, który na skutek okoliczności musi zostać szpiegiem i zostaje powierzony opiece atrakcyjnej agentki CIA? Serio, w takich opisach nie ma nic, co by zapalało w mojej głowie lampkę: tytuł wart uwagi. Wyczytałem gdzieś, że główny bohater ma plakat filmu „Tron” nad łóżkiem, mówi po klingońsku, a główna bohaterka przebiera się za Leię. Jako, że takie nawiązania są w moim guście, postanowiłem zerknąć. Myślałem raczej o lekkim, zabawnym przerywniku między "poważniejszymi" tytułami, zwłaszcza, że wszystkie ważniejsze tytuły mają akurat wakacyjną przerwę. "Niestety" serial zupełnie nie sprawdził się w roli, do której go przewidziałem. Zaskoczył mnie niemal na każdym froncie.

[image-browser playlist="" suggest=""]

Akcja

Przeczytawszy, że to serial komediowy, spodziewałem się raczej akcji z przymrużeniem oka. Pierwszej weryfikacji musiałem dokonać około trzeciej minuty oglądania Pilota. Dwie nagrody Emmy rok po roku za choreografię (i nominacja w tym roku) w pełni zasłużone. Twórcy sobie nie odpuszczają i efekty widać. Główny wątek Chucka, w którego życie wdziera się świat szpiegowski, na czele z jego dwójką opiekunów, Sarah i Johnem, zapewnia nam solidną dawkę walki wręcz i strzelanin na wysokim poziomie. Natomiast wielbiciele pościgów samochodowych mogą być lekko zawiedzeni.


Sposób prowadzenia fabuły stoi na najwyższym poziomie. Pozwala uważnym widzom na zabawę w zgadywanie, gdyż wątki rozwijają się stopniowo, zamiast pojawiać się w ostatniej chwili znikąd. Pewna przewidywalność nie oznacza jednak, że zwroty akcji i odpowiedzi nas nie zaskoczą. Sprawia też, że rozwój wydarzeń jest spójny.
Godna pochwały jest również dynamika serialu: nie stoi on w miejscu, nie tkwi aż do znudzenia w jednej i tej samej sytuacji, ale się rozwija. Sezon trzeci to już niemal zupełnie inny serial. To odważne podejście, na które stać bardzo niewiele produkcji.

[image-browser playlist="" suggest=""]

Komedia


Serial jest niezwykle udaną mieszanką i jednym z fundamentalnych składników wymienianych przez samych twórców jest humor. Nie pozwala historii stać się zbyt ciężką, a przez to absurdalną. Znaczną rolę odgrywają tu zwłaszcza pracownicy BuyMore, którzy są galerią rozmaitych patologii i dewiacji. Nagminne są też rozmaite nawiązania od „Star Wars”, „Diuny”, „Tronu”, Bonda czy „Lostów” oraz wielu innych.

[image-browser playlist="" suggest=""]



Romans

Nie jestem wielbicielem wyciskaczy łez czy komedii romantycznych, ale w tym wypadku jestem oczarowany. Napięcie jakie wytwarzają relacje Chucka i Sarah są według mnie klasa samą w sobie. Wszystko to zmyślnie skomplikowane przez krzyżowanie się spraw szpiegowskich z uczuciami bohaterów, ich charakterów, różnic. Wzajemne przyciąganie, które oczywiste staje się niemal natychmiast, ale któremu wszystko wydaje się stać na drodze. Pod koniec staje się wręcz frustrujące, by w końcu wywołać pełen radości uśmiech na twarzy.

[image-browser playlist="" suggest=""]



Dramat

To jak angażująca jest cała historia jest na pewno w niemałym stopniu zasługą znakomitej gry aktorskiej. Zachary Levi jest Chuckiem, z którym bardzo łatwo się emocjonalnie związać, utożsamić. Co do Yvonne Strahovski (czy też Strzechowski) to nie mam wątpliwości, że jest wschodzącą gwiazdą. Nie chodzi tylko o jej urodę i wdzięk, ale o zdolność przekazania skomplikowanej postaci.


Chuck jest typem bohatera dobrze znanego: przeciętniaka, czy nawet przegrańca (nawet jeżeli tylko z pozoru), który zostaje rzucony w wir wydarzeń. Farmer wodny z Tatooine czy hobbit z Shire to jego starsi koledzy. Być może nie jest to typ obecnie najbardziej popularny. Znacznie bardziej imponujący wydają się być teraz cynicy i anty-bohaterowie, prawdopodobnie z powodu przekonania, że takie postacie zapewniają większy potencjał i głębię dramatyczną. Chuck jednak ma swoją tożsamość i własny dramat. Nie brak mu idealizmu, czy nawet naiwności, a musi przeżyć w bezwzględnym świecie, w którym pogrąża się coraz bardziej. Musi sobie radzić z kłamstwem i przemocą nie tylko wroga, ale również jako własnym narzędziem. Zwłaszcza ostatni sezon prowadzi go w zupełnie nowe miejsca i zmusza do przyjęcia nowej roli. W pewnym momencie aż rodzi się pytanie czy to ciągle ten sam Chuck.

[image-browser playlist="" suggest=""]


Niedoceniony?


By napisać skłoniło mnie przekonanie, że ten serial zasługuje na znacznie więcej uwagi. Biorąc pod uwagę fakt, jak przypadkowo zacząłem go oglądać, mam wrażenie, że przydało by mu się więcej nagłośnienia. Jest to pierwszy serial w moim życiu, który zacząwszy oglądać bez chwili wahania kupiłem na DVD. Pierwszy, który obejrzałem dwa razy - wszystkie 54 odcinki - drugi raz niespełna miesiąc po pierwszym, a kiedy będę w domu w sierpniu planuje siąść z bratem i obejrzeć po raz trzeci. Od bardzo już dawna żaden film czy serial nie potrafił wzbudzić we mnie takich emocji, ani żadna aktorka zachwycić tak jak Yvonne.
Polecam wszystkim, którzy jeszcze nie widzieli.

Autor - Hatakowicz: Brighty

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj