Historia rozpoczyna się w 1944 roku w Holandii, tuż po nieudanej operacji Market-Garden. Polski spadochroniarz jest jednym z ostatnich żołnierzy, którzy dostali rozkaz poddania się Niemcom po walkach o most w Arnhem, lecz nie wykonuje rozkazu i przedziera się do linii amerykańskich. Amerykanie chcąc odesłać go na tyły przydzielają mu jako kierowcę spadochroniarza z 82. Dywizji Powietrzno-Desantowej. Traf chciał, że podczas podróży, przez przypadek trafiają na niemiecki patrol, i po dramatycznej potyczce pozostają sami na polu, lecz z rozbitym pojazdem i jedynym ocalałym niemieckim spadochroniarzem. Kiedy Amerykanin upiera się żeby wziąć go jako jeńca, mimo sprzeciwu nienawidzącego wszystkiego co niemieckie Polaka, rodzi się główny konflikt filmu. Pech chce, że Stanisław jest jedynym, który zna wszystkie trzy języki którymi mogą się porozumieć.

[image-browser playlist="608763" suggest=""]

"Spadochroniarz" jest pierwszym filmem realizowanym przez nas, w pełni profesjonalnie. Jest to fikcyjna opowieść, osadzona w ścisłych realiach historycznych. To wojenna przygoda, która - mimo iż zahacza o poważne tematy - ma być przede wszystkim kinem rozrywkowym. Bez zbędnej martyrologii, bez banalnych komediowych gagów wciskanych na siłę, z wyrazistymi, ale ludzkimi bohaterami, z którymi łatwo się utożsamić, z akcją niecodzienną ale realistyczną. Poprzez ten film, chcemy pokazać, że takie kino da się w Polsce robić - mówią twórcy planowanego obrazu.

Film jest całkowicie fikcyjną historią, ale opartą solidnie na realiach historycznych. To klasyczny trójkąt odmiennych charakterów. Film o zrozumieniu i wybaczaniu. W filmie bohaterowie mówią swoimi ojczystymi językami. Nie mogą lub nie chcą się ze sobą porozumieć. Trójka bohaterów w końcu jednak odkrywa i próbuje zrozumieć zarówno swoich wrogów, jak i swoich towarzyszy walki. Każdy z nich jest typowym przedstawicielem walczących w Holandii trzech armii, jaki wyłania się z wielu przekazów historycznych, które studiowali autorzy, żeby opowiedzieć tę historię.

Michał Drzewiecki i Janusz Bocian to twórcy wywodzący się z kina niezależnego, chociaż na, co dzień pracują w zawodowej branży filmowej. Przez kilkanaście lat poznawali sztukę filmową głównie dzięki praktyce. Przez ostatnie lata kręcili własne filmy, oraz poznawali produkcję filmową i telewizyjną od kuchni, pracując przy efektach specjalnych, tworząc dokumenty, teledyski, reklamy telewizyjne i programy publicystyczne, pisząc scenariusze, oraz reżyserując własne filmy. Zwieńczeniem tej działalności był nagrodzony w Nowym Jorku, w 2010 r. godzinny, historyczny film fabularny pt: "Dawno temu w Iłży", który powstał dzięki własnym środkom i z pomocą grup rekonstrukcyjnych. Akcja opowieści rozgrywała się w XIII w. Film pozostaje jak dotąd, zrealizowanym z największym rozmachem filmem offowym w Polsce. "Dawno temu w Iłży" wyemitowany został przez TVP Historia oraz wydany przez firmę Cenega, oraz Vedia S.A.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj