- Rozmawialiśmy o tym ze scenarzystami. Był to jeden z pomysłów, ale tak naprawdę Pacyfik w tym serialu pokazywaliśmy bardzo rzadko. Zastanawialiśmy się, w jakim kierunku mogą płynąć bohaterowie i dokąd są w stanie dotrzeć. Ostatecznie z tego pomysłu zrezygnowaliśmy, przynajmniej w 1. sezonie. Chcieliśmy w nim pokazać przede wszystkim fakt, że ludzie są tak samo wielkim zagrożeniem, co zombie. Podobnie bywało też w "The Walking Dead" - tłumaczy Erickson.Czytaj także: 4. sezon „Arrow” – trójkąt miłosny powróci? "Fear The Walking Dead" rozwijał się mozolnie, ale w 2. sezonie akcja ma nabrać tempa, podobnie jak kluczowe wątki.
- Chcieliśmy, by w 1. sezonie serial ukierunkowany był na finał, gdzie wydarzy się najwięcej. Dlatego też, dopiero w finale zobaczyliście pierwszą hordę zombie, atakującą żołnierzy. Była to największa sekwencja akcji w naszym serialu. Chcemy rozwijać też bohaterów, którzy w końcu muszą zdawać sobie sprawę, że zombie to ktoś, kogo nie da się uratować - dodaje Erickson.Zauważa też, że od początku ich intencją było uśmiercenie w finale sezonu Lizy.
- Śmierć Lizy jest kluczowa i oddziaływać będzie mocno na całą grupę. Nie tylko na Travisa, ale też na Chrisa i Madison. Jej śmierć to wielka strata, bo przecież była to osoba znająca się na leczeniu i medycynie. W 2. sezonie chcemy stworzyć konflikt pomiędzy ojcem i synem, a śmierć Lizy tylko nam w tym pomoże. Od początku wiedzieliśmy, że bohaterka ta zginie. To był nasz plan. Nie wiedzieliśmy tylko, w jaki sposób. To stworzyli już nasi scenarzyści.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj