Diuna 2 musi mierzyć się z przybierającą na sile krytyką ze strony osób, które uważają, że film Denisa Villeneuve'a nie poradził sobie z różnymi aspektami inkluzywności dotyczącej państw arabskich i ich mieszkańców, w szczególności w odniesieniu do obszaru znanego jako MENA (Bliski Wschód i Afryka Północna). Twórcom i producentom wytyka się m.in. brak zatrudnienia w obsadzie aktorów z tych krajów, przeinaczanie kultury arabskiej, odejście od zagadnienia zachodniego imperializmu czy umniejszanie wpływu, który rzeczona kultura i historia regionu miały na powieści Franka Herberta.  Serwis Variety właśnie opublikował na swojej stronie obszerny raport w tej sprawie, który przedstawia rozmaite konteksty zagadnienia. Przypomina się w nim, że piszący Diunę Herbert, gdy odwoływał się do Fremenów, w znacznym stopniu czerpał z kultury islamu. Wśród jego inspiracji twórczych znalazły się m.in. historia T.E. Lawrence'a (przedstawiona w legendarnej produkcji Lawrence z Arabii z 1962 roku) czy napisana przez brytyjską podróżniczkę Lesley Blanch powieść Szable raju, opisująca opór muzułmanów wobec rosyjskiego podboju Kaukazu.  Na książkowe przedstawienie Fremenów istotny wpływ miała także sama historia regionu, ze szczególnym uwzględnieniem trwającej w latach 1954-1962 algierskiej wojny o niepodległość. Syn Herberta, Brian, wielokrotnie twierdził, że to właśnie Algierczycy, jak i Beduini z Półwyspu Arabskiego, byli najważniejszymi inspiracjami, które później dały początek fikcyjnym Fremenom. Sam autor oryginalnej powieści w wywiadzie z 1980 roku mówił:
Postrzegałem Fremenów jako ludzi mających starożytne korzenie w kulturze arabskiej, przy czym kultura ta została zmodyfikowana przez serię zdarzeń, do których doszło na przestrzeni wieków. 
W filmie Diuna: Część druga na ekranie faktycznie pojawia się szereg motywów arabskich i islamskich. I tak lady Jessica zostaje pokryta tatuażami przywodzącymi na myśl Amazigha (to endoetnonim, czyli nazwa własna stosowana przez Berberów na określanie samych siebie), Fremeni chodzą w ubraniach kojarzących się z używanymi w krajach muzułmańskich abają czy kefiją, a na ekranie słychać słowa pochodzące bezpośrednio bądź inspirowane językiem arabskim, jak "Mahdi" czy "Lisan al-Gaib". 

"Wymazano nas na ekranie"

Sam Villeneuve już po pierwszej Diunie mówił, że chciał "szanować pomysły Franka Herberta" i to właśnie dlatego dobierał obsadę w taki, a nie inny sposób. Podkreślał przy tym swoją miłość do kultury państw Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej. Źródło Variety zauważa w dodatku, że powstawanie obu filmów przyniosło wiele korzyści regionowi - szeroko zakrojone staże i praktyki na planie czy wyszkolenie filmowców pochodzących z Jordanii czy Zjednoczonych Emiratów Arabskich. W Części drugiej na 42 role Fremenów aż 15 przypadło w udziale mieszkańcom państw MENA. Istotne jest to, że wyłącznie jedna osoba z tamtejszych krajów odzywała się na ekranie - była to portretująca Shishakli Souheila Yacoub, urodzona w Szwajcarii aktorka tunezyjskiego pochodzenia.  To jednak nie wystarczyło. W sieci pojawia się coraz więcej głosów krytycznych w stosunku do nowej Diuny. Furvah Shah w artykule dla brytyjskiej edycji Cosmopolitan pisze, że pomimo wykorzystywania w produkcji przedmiotów, języka czy rytuałów mogących mieć swoje źródło w kulturze państw arabskich, doszło jednocześnie do "wymazywania nas na ekranie". Serena Rasoul z firmy MA Casting w odniesieniu do decyzji obsadowych mówi o "straconej szansie na uhoronowanie bogatej kultury i dziedzictwa regionu". Jeszcze mocniej uderza Amani Al-Khatahtbeh ze strony MuslimGirl.com:
Jedną z najczęściej powtarzanych rzeczy w kontekście obsadzania osób z Bliskiego Wschodu lub po prostu tych o brązowych włosach jest to, że nie mają one "wystarczająco talentu". Jednak branża nie ma absolutnie żadnych oporów, aby obsadzić aktorów z tego regionu w stereotypowych rolach terrorystów lub złoczyńców. Jeśli chodzi o negatywny wizerunek, mamy nadwyżkę aktorów z Bliskiego Wschodu. 

Diuna 2 gorsza niż Ms. Marvel?

Thomas Simsarian Dolan, wykładowca i doradca organizacji MENA Arts Advocacy Coalition, chwali rolę wspomnianej wcześniej Yacoub, przy czym zauważa on, że postać ekranowej Shishakli wpisuje się w rozmaite stereotypy ze "szlachetnym dzikusem" na czele; w jego ocenie bohaterka ma po prostu pomóc głównemu bohaterowi, by później zginąć lub zejść na dalszy plan wydarzeń. Jakby tego było mało, Villeneuve zdecydował się zmienić wyrażenia pochodzące wprost z Herberta; "dżihad" zastępuje więc "święta wojna", a z ekranu znika pochodzące jeszcze z okresu algierskiej wojny o niepodległość zdanie "Ya hya chouhada!" (pol. "Niech żyją wojownicy!"), które samo w sobie ma antyimperialny charakter.  Ten ostatni zabieg, podobnie jak szereg innych, ma dla badacza Khaldouna Khelila fundamentalne znaczenie, gdyż w jego ocenie umniejsza on przesłanie antykolonialne bądź antyimperialistyczne, nieodłącznie wpisane w powieści Herberta. Z kolei według wspomnianego wcześniej Dolana znacznie lepiej na polu uczciwego pokazywania arabskich społeczności radziły sobie seriale Ms. Marvel lub Moon Knight.  Al-Khatahtbeh dodaje do wszystkich powyższych zarzutów następującą kwestię:
Sposób, w jaki jesteśmy przedstawiani w mediach, ma bezpośredni wpływ na to, jak ludzie postrzegają nasze społeczności, które i tak stoją w obliczu niewypowiedzianego ucisku. Świat jest świadkiem globalnej walki z kolonizacją w czasie rzeczywistym w mediach społecznościowych; porażką Hollywood byłoby wyparcie tych tematów z historii takiej jak Diuna, która jest tak wyraźnie inspirowana wywodzącymi się z regionu ruchami. 

Najlepsze filmy science fiction XXI wieku - Diuna poza TOP10

Źródło: materiały prasowe
+54 więcej
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj