Maren Yearly, bohater powieści Do ostatniej kości Camille DeAngelis, nie tylko łamie serca, ona je pożera. Do ostatniej kości jest horrorem, który prowokuje, wstrząsa, pochłania. To przede wszystkim jednak historia o głodzie miłości i akceptacji. Do ostatniej kości zostało zekranizowane w reżyserii Luki Guadagnino i z Timothée ChalametemTaylor RussellMarkiem Rylance'em oraz Madeleine Hall. Polska premiera pod koniec listopada, ale film zostanie też pokazany na właśnie rozpoczynającym się American Film Festival. Camille DeAngelis jest autorką kilku powieści, wśród których wyróżnia się Do ostatniej kości uhonorowana Nagrodą Alex. Napisała także przewodnik Moon Ireland oraz książki poradnikowe: Life Without Envy: Ego Management for Creative People i A Bright Clean Mind: Veganism for Creative Transformation. Pisarka ukończyła studia na New York University oraz National University of Ireland. Jest weganką, a przy tym dyplomowaną edukatorką i doradczynią w zakresie wegańskiego stylu życia. Urodziła się i mieszka w  Stanach Zjednoczonych. Do ostatniej kości zostało wydane przez wydawnictwo Poradnia K. Książka liczy 328 stron.

Do ostatniej kości - opis i okładka

Porzucona przez rodzinę nastoletnia Maren wyrusza w podróż po Ameryce. Zabiera ze sobą akt urodzenia, trochę pieniędzy i kilka książek, ale też dręczące wspomnienia i swoją przeklętą tajemnicę. Nienasycony głód. W drodze poznaje chłopaka. Pociągający i tajemniczy Lee widzi Maren taką, jaka jest. Bo jest kimś takim jak ona. Przy nim Maren nie czuje się już tak bardzo samotna i przerażona. Dalej jadą razem, para wyrzutków skazanych na ukrywanie się przed ludźmi. We dwójkę Maren i Lee są silni i nietykalni. Ale czy ta więź i bezwarunkowa miłość ocalą ich przed samymi sobą i światem, do którego nie należą?
Źródło: Poradnia K

Do ostatniej kości - krótki fragment 

Dotarliśmy do podnóża nasypu i poszliśmy przez pusty parking. W głowie kręciło mi się od różnych myśli, ale nie potrafiłam w żaden sposób ich połączyć. Co on zrobił z tamtym mężczyzną? – Nie martw się – oznajmił. – Jestem jedyną osobą, która widziała, co się wydarzyło, i możesz mi wierzyć, że nikomu nie powiem. Nikt jeszcze nie zauważył jego samochodu. Jesteśmy bezpieczni. „Jesteśmy bezpieczni”. – Ty… Zatrzymaliśmy się i przez chwilę, która wydała mi się wiecznością, staliśmy, patrząc na siebie. – Tak – odezwał się wreszcie. – Ja też. Czekałam, aż wypowie to na głos, zanim zaleje mnie fala przeogromnej ulgi, że już nie jestem sama. Czułam się dziwnie na myśl, że mam drugą szansę na przyjaźń, gdy wszystkie inne dobre rzeczy na świecie najwyraźniej są dla mnie niedostępne. - w przekładzie Jarosława Mikosa:
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj