Słońce o północy 
Jest środek dnia!
To była pierwsza reakcja dzieci, kiedy odzyskały wzrok. Świat­ ło pojawiło się tak nagle, jakby ktoś włączył kosmiczny kontakt, i na chwilę je oślepiło.
Była 20.18, ale dzieci stały w palącym blasku południowego słońca. Spojrzały w górę i zaparło im dech. Niebo nie było błękitne jak zwykle w słoneczny dzień, lecz oszałamiająco niebieskoczarne, jak kolor na prześwietlonej kliszy. I wydawało się niezwykle czyste, jakby ściągnięto z niego szarobiałą skórę i ciało nieba miało zacząć za chwilę krwawić. Miasto było jaskrawo oświetlone, a na widok słońca dzieci krzyknęły z trwogi.
To nie było słońce dobrze znane ludzkości!
Światło, które wdarło się na nocne niebo, było zbyt silne, by można było patrzeć na nie wprost, ale zerkając przez palce, dzieci widziały dziwne słońce, nie okrągłe, lecz bezkształtne jak inne widzialne gwiazdy, emitujące białe światło z jakiegoś miejsca we wszechświecie, plamę, która jednak wcale nie wydawała się mała. Miała niezwykle dużą moc jasności – 51,23, prawie o rząd wielkości większą od Słońca, które od dawna świeciło nad Ziemią, i rozcapierzała się na zachodniej stronie nieba niczym oślepiający jadowity pająk.
Martwa Gwiazda ukazała się nagle i po paru sekundach osiągnęła szczyt jasności. Najpierw zobaczono ją na półkuli wschodniej i niemal natychmiast wybuchła wielka panika. Wszyscy stracili zdolność normalnego myślenia i działania; cały świat był sparaliżowany. Najwspanialej spektakl ten wyglądał na Atlantyku oraz na zachodnim wybrzeżu Europy i Afryki. Oto relacja naocznego świadka, który obserwował to zjawisko na Atlantyku:
O świcie odkryliśmy anomalię – kiedy Słońce wzniosło się nad ocean, zza wschodniego horyzontu nadal napływało światło, białe, promieniujące z jakiegoś nieznanego źródła pod powierzchnią wody, jakby pod oceanem ukryta była olbrzymia lampa. Było coraz bardziej intensywne. Było to tak dziwne, że zaniepokoiło wszystkich na pokładzie. W radiu rozlegał się tylko szum. Ten drugi świt robił się coraz jaśniejszy, a „poranne” chmury świeciły oślepiającym światłem, jak włókna żarówek. […] Wraz z tą jasnością wzrastał nasz strach. Wszyscy wiedzieliśmy, że w pewnym momencie pojawi się źródło tego światła, ale nikt nie wiedział, co zobaczymy. W końcu, trzy godziny po świcie, zobaczyliśmy drugi wschód słońca. Najlepszy opis tego nowego słońca dał później kapitan: „To jest jak gigantyczna kosmiczna spawarka!”. Z dwóch słońc na niebie bardziej przerażające było nasze stare – tak dużo ciemniejsze od nowego, że w porównaniu z nim wyglądało jak czarne! Nie wszyscy mogli znieść ten koszmar, a niektórzy tarzali się jak szaleńcy po pokładzie albo wyskakiwali za burtę.
Za: Albert G. Harris, Świadek Martwej Gwiazdy, Londyn, 6 r. e.s.  
Zanim dzieci na boisku odzyskały zmysły, w atmosferze zjonizowanej przez promieniowanie Martwej Gwiazdy pojawiły się błyskawice. Długie purpurowe łuki krzyżowały się na niebie i stawały się coraz gęściejsze, przetaczał się ogłuszający grzmot.
–  Do klasy! Szybko! – krzyknęła Zheng i wszyscy popędzili z powrotem do budynku, chroniąc uszy przed hukiem gromów, które zdawały się grozić rozłupaniem świata na dwie części.
Znalazłszy się w środku, dzieci stłoczyły się wokół wychowawczyni. Przez okna po jednej stronie klasy wpadało światło Martwej Gwiazdy, malując wyraźne prostokąty na podłodze; błyskawice widoczne przez okna po drugiej stronie wypełniały tę część pomieszczenia purpurowym blaskiem. W naelektryzowanym powietrzu z metalowych elementów ubrań dzieci sypały się z trzaskiem iskry, w końcu stanęły im włosy na głowach i poczuły mrowienie skóry, jakby z ich odzieży wyrosły kolce.
Oto zapis rozmów między rosyjską stacją kosmiczną Mir, kosmodromem Bajkonur w Kazachstanie i amerykańskim promem kosmicznym Zeus, sporządzony przez ostatnią załogę Mira przed opuszczeniem przez nią orbity.
Dowódca: D.A. Worcew
Inżynier pokładowy: B.G. Tinowicz
Inżynier mechanik: J.N. Bykowski
Inżynier środowiska: F. Lefsen
Lekarz pokładowy: Nikita Kasjanienko
Załoga: Joe La Mure, badacz zajmujący się fizyką ciała stałego; Aleksandr Andriew, astrofizyk
Komunikacja na falach radiowych:
10.20:10, Mir: Don wzywa Bajkonur! Don wzywa Bajkonur! Ba­ za, odbiór. Baza, odbiór.
(Brak odpowiedzi. Szum).
10.21:30, baza: Tu baza w Bajkonurze! Bajkonur wzywa Don.
Proszę, odpowiedz.
(Brak odpowiedzi. Szum).
Komunikacja w podczerwieni:
10.23:20, Mir: Baza, tu Mir. Interferencje w systemie głównym są zbyt duże, więc rozpoczęliśmy komunikację zapasową. Proszę odpowiedzieć.
10.23:25, baza: Słyszymy was, ale sygnał nie jest stabilny.
10.23:28, Mir: Mamy kłopoty z ustawieniem kierunku aparatury nadawczoodbiorczej. Z powodu promieniowania wysiadły czipy obwodu sterowania kierunkowością, więc przeszliśmy na manualne sterowanie optyczne.
10.23:37, baza: Zamocujcie aparaturę nadawczoodbiorczą. Przejmiemy kontrolę.
10.23:42, Mir: Gotowe.
10.23:43, baza: Sygnał normalny!
10.23:46, Mir: Baza, możecie nam powiedzieć, co się stało? Jak powinniśmy nazwać tę rzecz, która znienacka się pokazała?
10.23:46, baza: Wiemy tyle samo co wy. Jeśli chcecie, nazwijcie to „Gwiazdą X”. Prześlijcie nam dane, które uzyskaliście.
10.24:01, Mir: Prześlemy dane obserwacyjne od godziny 10.00 uzyskane ze zintegrowanego radiometru, instrumentów pomiarowych promieniowania ultrafioletowego i gamma, miernika grawitacji, mag­ netometru, licznika Geigera, miernika wiatru słonecznego i detektora neutrin oraz sto trzydzieści sześć zdjęć zrobionych w zakresie widma widzialnego i w podczerwieni. Przygotujcie się do odbioru.
10.24:30, Mir: (Przekaz danych).
10.25:00, Mir: Nasz teleskop kosmiczny śledzi Gwiazdę X od pierwszej chwili. Z uwagi na jego czułość nie możemy określić jej średnicy kątowej, nie stwierdziliśmy też żadnej wyraźnej paralaksy. Doktor Andriew uważa, że wraz z otrzymanym przez nas pomiarem jej energii oznacza to, iż Gwiazda X jest poza Układem Słonecznym. Oczywiście to tylko hipoteza. Dane są niewystarczające i wiele mogą tu zrobić obserwatoria naziemne.
10.25:30, baza: A co zobaczyliście na Ziemi?
10.25:36, Mir: W rejonie równikowym powstał potężny huragan, który, jak sądzimy na podstawie obserwacji zmian w chmurach nad równikiem, przemieszcza się na zachód z szacunkową prędkością sześćdziesięciu metrów na sekundę. Może to skutek nierównego na­ pływu na Ziemię ciepła z Gwiazdy X. Aha, zaobserwowaliśmy też dużą ilość promieniowania ultrafioletowego i niebieskich rozbłysków, prawdopodobnie błyskawic, w rejonach biegunów, które obecnie rozszerzają się na niskie szerokości geograficzne.
10.26:50, baza: A jak wygląda wasza sytuacja?
10.27:05, Mir: Niedobrze. Pokładowy komputer kontroli lotu zo­ stał całkowicie usmażony przez fale wysokiej energii, układy zapaso­ we też. Ich ołowiowa osłona nie działa. Monokrystaliczne krzemowe baterie słoneczne są spalone, a akumulatory chemiczne poważnie uszkodzone. Musimy teraz polegać wyłącznie na znajdujących się w kabinie akumulatorach izotopowych, które mają zbyt słabą moc, musieliśmy więc wyłączyć system podtrzymania życia w kabinie głów­ nej. System podtrzymania życia w kabinie mieszkalnej nie funkcjonuje normalnie. Niedługo będziemy musieli włożyć skafandry kosmiczne.
10.28:20, baza: Uważamy, że w obecnej sytuacji pozostawanie na orbicie jest niewskazane, ale z powodu uszkodzenia systemów niemożliwe byłoby miękkie lądowanie. Amerykański prom kosmiczny Zeus jest na niskiej orbicie 3340. Był w cieniu Ziemi, wskutek czego doznał tylko lekkich uszkodzeń i nadal może wrócić do domu. Na­ wiązaliśmy z nimi kontakt i Amerykanie postanowili wywiązać się z postanowień traktatu o przestrzeni kosmicznej dotyczących rato­ wania astronautów i wziąć was na pokład. Zaraz podamy parametry redukcji prędkości i pracy silników…
10.30:33, Mir: Baza, chce z wami porozmawiać lekarz po­ kładowy.
10.30:40, Mir: Tu lekarz pokładowy. Uważam, że przejście na prom nie ma sensu. Anulujcie to.
10.30:46, baza: Prosimy o wyjaśnienie.
10.30:48, Mir: Wszyscy astronauci w naszej stacji otrzymali śmiertelną dawkę promieniowania 5100 radów. Zostało nam tylko kilka godzin życia, więc nawet gdybyśmy powrócili na Ziemię, rezul­ tat byłby taki sam.
10.31:22, baza: (Milczenie).
10.31:57, Mir: Tu dowódca stacji. Proszę nam pozwolić pozo­ stać na Mirze. Ta stacja jest najdalej wysuniętą placówką ludzkości zdolną do obserwowania Gwiazdy X. W ostatnich godzinach życia wypełnimy do końca nasze obowiązki. Będziemy pierwszymi astro­ nautami, którzy umrą w przestrzeni kosmicznej; jeśli w przyszłości pojawi się taka możliwość, proszę odesłać nasze szczątki do naszych krajów.
Za: Władimir Koniew, Historia rosyjskiego programu kosmicznego w erze powszechnej, t. V, Moskwa, 17 r. e.s.  
Strony:
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj