Przed sezonem 2011/12 twórcy Glee zapowiadali, że chcą powrócić do starej formuły serialu, znanej z pierwszego sezonu. Zrezygnowano z gościnnych występów gwiazd oraz z odcinków poświęconych tylko jednemu artyście. Najważniejsze miały być losy głównych bohaterów. Efekt? Oglądalność spadła o blisko 40 procent. Co teraz?

Ryan Murphy i spółka nie mają wyjścia. Wobec Glee oczekiwania są bardzo duże. Aby przetrwać, twórcy muszą mieć w ręku silną kartę przetargową. FOX nie zamówił jeszcze kolejnego sezonu serialu, a prawie wszystkim aktorom po trzeciej serii kończą się kontrakty. Pomóc Glee mają widzowie, którzy ponownie zasiądą przed telewizorami w liczbie przekraczającej 10 milionów.

Niedawno informowaliśmy, że w drugiej części trzeciego sezonu Glee pojawią się takie gwiazdy jak: Ricky Martin, Gloria Estefan i Pitbull. Twórcy postanowili wrócić też do odcinków poświęconych jednemu artyście. 24 stycznia wyemitowany zostanie odcinek w całości poświęcony Michaelowi Jacksonowi. Bohaterowie mają zaśpiewać łącznie aż 12 piosenek "króla popu". Będą to utwory z całej jego kariery, począwszy od hitów Jackson 5, aż po najnowsze piosenki.

Na tą chwilę wiadomo jedynie, że Blaine (Darren Criss) wykona utwór "Wanna Be Startin' Somethin'", a Finn (Corry Monteith) i Rachel (Lea Michele) zaśpiewają "I Just Can't Stop Loving You".

Glee wraca też do wykonywania największych hitów. W pierwszym odcinku po powrocie do ramówki (17 stycznia) bohaterowie serialu zaśpiewają m.in. "We Found Love" Rihanny i "Moves Like Jagger" duetu Maroon 5 & Christina Aguilera.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj