Mimo iż do premiery Google Stadii wciąż pozostało kilka tygodni, wielu wydawców już zadeklarowało chęć partycypowania w tym projekcie. Pracownicy Google otrzymali podobno przeszło 4 tysiące propozycji współpracy.
Projekt Stadia będzie kolejną próbą przekonania użytkowników do idei grania w chmurze. Kilka firm poległo już na tym placu boju, a Nvidia wciąż utrzymuje swojego GeForce'a NOW w wersji Beta. Inżynierowie Google wierzą w to, że przełamią niefortunną passę i w końcu uczynią granie w chmurze alternatywą dla klasycznego modelu dystrybucji i odpalania gier.
Sam Corcoran, Technical Account Stadii, zauważył, że programem partnerskim zainteresowało się już przeszło 4000 wydawców, a każda aplikacja sprawdzana jest i oceniana przez pracownika, a nie maszynę. Takie działanie ma zagwarantować, że usługa nie zamieni się w dniu swojego debiutu w gamingowe śmietnisko przepełnione tytułami wątpliwej jakości.
Choć rosnące zainteresowanie Stadią ze strony deweloperów nie powinno być utożsamiane z jakością usługi, można przypuścić, że nowy serwis Google zaliczy dość mocny start. Być może nie wszyscy duzi wydawcy będą obecni na platformie w dniu jej debiutu, ale jeśli wśród wspomnianych tysięcy zainteresowanych firm jest choć niewielki procent twórców gier klasy AAA, debiut Stadii może okazać się najważniejszym gamingowym wydarzeniem tego roku. A może i całej ostatniej dekady.
Według Google ich nowa usługa powinna zainteresować wydawców przede wszystkim dlatego, że zniesie ograniczenia sprzętowe. Dzięki Stadii będziemy mogli uruchamiać gry na niema dowolnym sprzęcie: komputerze, telewizorze, tablecie czy smartfonie. Takie rozwiązanie pozwoli znacząco poszerzyć grono potencjalnych odbiorców gier.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h