Hanna Waddingham, czyli serialowa Septa Unella w nowym wywiadzie zdradziła, że twórcy pierwotnie planowali scenę gwałtu, którego ofiarą miała być jej postać.
Gra o tron wciąż jest bardzo dobrze wspominanym serialem, mimo nieco mniej udanego zwieńczenia w finałowym sezonie. W historii produkcji wiele było niezwykle ważnych i przełomowych momentów w telewizji, ale też kilka szokujących, jak np. scena gwałtu na Sansie Stark przez Ramsaya Boltona w 5. sezonie. Okazuje się, że właśnie ta scena zmieniła plany scenarzystów na zwieńczenie wątku Septy Unelii graną przez Hannę Waddingham.
Aktorka ujawniła, że początkowo jej postać miała zostać zgwałcona przez Górę, ale prawdopodobnie pod naporem komentarzy po wspomnianej scenie z Sansą, dokonano zmian w scenariuszu.
Myślę, że zmienili to, kiedy byłam w drodze do Belfastu na zdjęcia, ponieważ wysłali mi nowe uwagi do scenariusza, mówiące, że będę potrzebować górnej części kombinezonu. Sądziłam, że przysłali mi niewłaściwe notatki. I rzeczywiście, kiedy tam dotarłam, ubrano mi kombinezon i zastanawiałam się dlaczego. A oni odpowiedzieli: Och, zamiast tego będzie scena podtapiania.
Zwieńczenie historii Unelli było w rękach Cersei. To ona poprzysięgła zemstę na wszystkich, którzy ją skrzywdzili. Aktorka wspomina, że scena tortur nie była łatwym i przyjemnym doświadczeniem.
Byłam przywiązana do drewnianego stołu za pomocą dużych pasów przez dziesięć godzin. I zdecydowanie poza porodem, to był najgorszy dzień w moim życiu. Lena [Headey, grająca Cersei - przyp. red.] nie czuła się też z tym dobrze, polewając mi twarz wodą przez długi czas. W takich chwilach musisz sobie odpowiedzieć, czy ma to sens i trzeba to robić dalej, czy stchórzysz i mówisz: nie, to nie jest to, na co się pisałam, bla bla bla.