Carrie Fisher w wieku dziewiętnastu lat zagrała księżniczkę Leię w filmie Gwiezdne wojny: Część IV - Nowa nadzieja u boku Marka Hamilla i Harrisona Forda. Griffin Dunne, aktor i najlepszy przyjaciel artystki, w rozmowie z The Sunday Times zdradził, jakie były jej pierwsze wrażenia. Jego zdaniem uważała scenariusz za "naprawdę głupi" i nie przewidywała dużego sukcesu, wręcz przeciwnie. 

"To będzie katastrofa" - tak Carrie Fisher miała podsumować Gwiezdne wojny: Część IV

To był rok 1976. Pewnego dnia Carrie bezceremonialnie oznajmiła, że dostała pracę przy kręceniu jakiegoś filmu science-fiction w Anglii. Spytałem, czy znalazłaby się tam jakaś rola dla mnie, nieświadomy tego, że normalna osoba na moim miejscu powiedziałaby coś w stylu "Gratulacje!" albo "To świetnie!". Odpowiedziała: "Jedyną, która by do ciebie pasowała, gra Mark jakiś tam. To naprawdę głupi scenariusz i odrzuciłbyś tę rolę, wierz mi... Gram z dwumetrowym yeti i Brytyjczykiem jeżdżącym w kuble na śmierci! Strzelaliśmy do rzeczy, których nie było widać na zielonym tle, z broni, która nawet nie miała spustu. Ten film będzie piepr***ą katastrofą.

Gwiezdne Wojny - najpotężniejsi Jedi (od najsłabszych do najlepszych)

materiały prasowe
+24 więcej
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj