W chwili pisania newsa w sieci można znaleźć 80 recenzji filmu Solo: A Star Wars Story. Mamy tutaj 58 recenzji pozytywnych i 22 negatywne. Średnia ocen na tę chwile wynosi 6,5/10. Dla porównania poprzedni film osadzony w świecie Gwiezdnych Wojen - Star Wars: The Last Jedi do dziś ma średnią 8,1/10 przy 371 recenzjach (339 pozytywnych, 35 negatywnych). Młody Han Solo na MetaCritic zgromadził 33 recenzje. Mamy tutaj 22 pozytywne, 7 mieszanych, 1 negatywną. Daje to wynik 66/100. Krytycy wydali werdykt, że to Donald Glover jako Lando Calrissian kradnie ten film. Pochwały lecą z każdej strony i wielu podkreśla, że to ten bohater mógłby dostać własny spin-off. Alden Ehrenreich nie zachwyca, nie tworzy charyzmatycznego przemytnika na poziomie Harrisona Forda, ale nie jest też wadą tej fabuły. Okazuje się, że interpretacja Hana w wykonaniu tego aktora jest tylko niezła, w miarę satysfakcjonująca. Nie brak mu zadziornego błysku w oku, aczkolwiek pojawiają się głosy, że Han w jego wykonaniu jest po prostu nudny. Wyraźnie wywołuje on mieszane odczucia. A historia tego bohatera o tym, jak stał się tym, kogo znamy, nie zachwyca i pozbawiona jest ikry. Jego przemiana nie jest zbyt naturalne i pojawiają się w niej zgrzyty. Z aktorów pochwały dostają też Woody HarrelsonPhoebe Waller-BridgePaul Bettany. Według nich tylko te trzy osoby plus Glover potrafią stworzyć wyjątkowe kreacje. Pozostali grają bezpiecznie i nie pozwalają sobie na wiele. Wielu krytyków podkreśla, że przez zakulisowe problemy to jest cud, jak dobrze wyszedł ten film. Spodziewano się totalnej katastrofy, a wyszła z tego przyzwoita rozrywka. Jest wesoło, pomimo za wolnego początku potem jest dobre tempo i oczekiwany klimat przygody. Czuć w tym wszystkim jakąś świeżość, a zarazem klimat Gwiezdnych Wojen. W wielu recenzjach można dostrzec, że wspomniana ocena 6/10 jest adekwatna. Krytycy podkreślają, że jest fajnie, miło, wesoło i efekciarsko, ale czegoś brakuje, by było to coś więcej niż poprawna rozrywka. Całość jest zbyt chaotyczną mieszanką dwóch kompletnie różnych wizji, gdzie nie wszystkie elementy dobrze ze sobą się zgrywają. Chwalą natomiast unikalne zdjęcia Bradforda Younga, nominowanego do Oscara za film Arrival. Zarzucają Ron Howard, że jego reżyseria jest zaledwie solidna, bezosobowa i nudna.  Trochę w tym chaosu i zbyt zachowawczego prowadzenia historii. To samo mówi się o scenariuszu Kasdanów, którzy za bezpiecznie wszystko rozpisali, nie pozwalając sobie na więcej otwartości, buntu artystycznego czy zerwania ze schematami. Twórca próbuje zbijać widzów z tropu, ale szybko się okazuje, że opowieść jest banalnie prosta, a stawka, o jaką toczy się gra, nie tak wysoka, jakby można było oczekiwać. To jednocześnie dla niektórych jest zaletą, bo nie musimy znowu oglądać walki na skalę galaktyczną i dostajemy coś innego. Niektórzy narzekają, że film za dużo mówi o przeszłości Hana Solo. Odpowiada na pytania, na które wielu widzów nie chciało poznać odpowiedzi. Inni mówią, że jest to jednak plus, bo jest to element całego tzw. fan service'u tego filmu. Jest w tym bogactwo smaczków i nawiązań, które fani docenią. Pojawiają się pozytywne głosy o tym, że klimat jest mroczniejszy, bo po raz pierwszy solidnie pokazano mniej kolorowe życie w świecie Gwiezdnych Wojen. Świat przestępczy nadaje temu wyjątkowego charakteru i znaczenia. Pokazuje, jaką drogę powinny obierać spin-offy, by oferować widzom coś świeżego. Słowem podsumowania: jest to film zaledwie niezły, który zapewnia rozrywkę oczekiwaną po hollywoodzkim widowisku. Jest klimat, humor i akcja, ale nie brakuje wad, chaosu i niedoróbek. Lepiej obniżyć oczekiwania.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj