"Into the Badlands" opowiada historię bezwzględnego, wyszkolonego wojownika imieniem Sunny (Daniel Wu) i młodego chłopaka, którzy wyruszają na niebezpieczną wyprawę w celu odnalezienia oświecenia. Fabuła osadzona jest w krainie władanej przez feudalnych władców. Twórcy serialu zdradzili podczas Comic-Con garść bardzo ciekawych informacji o 6-odcinkowym 1. sezonie produkcji, rozgrywającej się w dystopijnej rzeczywistości. Producent Miles Millar powiedział, że w serialu świat podzielony jest na 7 terytoriów i każdym rządzi jeden władca. Ma on do swojej dyspozycji armię wojowników, tzw. Clipperów. Historia skupia się na najpotężniejszym władcy, Quinnie, jego rodzinie oraz najlepszym i najtwardszym Clipperze ze wszystkich - Sunnym. Ten spotyka na swojej drodze chłopca o imieniu MK, który ma specjalną moc i jest powiązany z przeszłością Sunny'ego. Czytaj także: „Gra o tron”: Bran Stark pojawi się w 6. sezonie Serial jest mocno inspirowany kinem azjatyckim. Millar twierdzi, że to miks - hołd zarówno dla filmów z Hong Kongu, dzieł Kurosawy, czy też westernów Johna Forda. Stephen Fung, reżyser scen walk, powiedział natomiast, że w tym aspekcie opierano się m.in. na filmie "Ip Man" z 2008 roku. Jednak Fung zażartował, że czerpał z wielu tytułów, bo dorastając w Hong Kongu, wiedział elementy Kung Fu w niemal każdym filmie: "Sztuki walki dla nas są jak hokej dla Kanadyjczyków - widzimy je wszędzie". Twórcy przyznali, że serial jest też pewnego rodzaju próbą naprawienia błędu amerykańskiej telewizji sprzed ponad 40 lat. W 1972 ABC zamówiła produkcję zatytułowaną "Kung Fu", której pomysłodawcą był legendarny Bruce Lee. On miał pierwotnie być gwiazdą, ale stwierdzono, że publiczność nie jest gotowa na Chińskiego aktora w głównej roli. Zatrudniono więc Davida Carradine'a. W społeczności mistrzów sztuk walki, to wydarzenie nie jest dobrze wspominane.[video-browser playlist="724738" suggest=""] Pomysł na osadzenie akcji w dystopijnej przyszłości nie był wyłącznie umotywowany faktem, że postapo jest teraz popularne. Producent Al Gough powiedział:
Chcieliśmy autentycznie pokazać sztuki walki. Widzieliśmy takie rzeczy już wielokrotnie, gdy akcja działa się w współczesności. Policjant z Hong Kongu przyjeżdża do Ameryki. Wszyscy mają pistolety. Bohater w jakiś sposób doprowadza do tego, że złoczyńcy tracą broń, a potem nagle wszyscy magicznie wiedzą jak walczyć. My chcieliśmy coś co będzie wyglądało prawdziwie, ale też nie chcieliśmy się ograniczać, robiąc produkcję kostiumową w odpowiedniej epoce historycznej. Chcieliśmy więcej swobody i brak konieczności podążania według jakichś konkretnych zasad. Przyszłość nam to umożliwia. (...) A takich walk jak u nas jeszcze w telewizji nie widzieliście. Mamy długie sekwencje, trwające nawet 3 minuty. Mamy najlepszych choreografów na świecie. 
W serialu nic nie będzie czarno-białe - nie będzie klarownie zarysowanych bohaterów i złoczyńców. Na przykład protagonista zabił już ponad 400 osób. W pilocie dorzuca do tego 15, a w 2. odcinku 30. Oczywiście to nie będzie tylko serial wypełniony spektakularnymi walkami. Mają one być umiejętnie przeplatane z kompleksowymi wątkami fabularnymi. Twórcy odnieśli się też do liczby odcinków w 1. serii. Te 6 odsłon traktują jako swego rodzaju super-pilot. Mają być w nich przedstawione postacie i świat - wszystko w taki sposób, aby widzowie chcieli później zobaczyć dalszy ciąg. Cel jest taki, żeby ci, którzy będą oglądać tydzień po tygodniu, polecili później serial innym. Ci zaś będą mogli zrobić sobie ponad 4-godzinny maraton jednego wieczora. Producenci jednak od razu uprzedzają, że nie wszystkie wątki zostaną zakończone w finale i wieńczy się on rasowym cliffhangerem.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj