James Franco w 2019 roku, razem ze swoimi partnerami biznesowymi, został oskarżony o nadużycia seksualne. Sprawa zakończyła się ugodą finansową, przy której Pozwani wciąż zaprzeczali postawionym im zarzutom. Aktor udzielił pierwszego wywiadu po tej sprawie. Przyznał, że używał swojej sławy jako przynęty na studentki już nieistniejącej szkoły aktorskiej Studio 4, a także że był kompletnie ślepy zarówno na ludzkie uczucia, jak i dynamikę władzy pomiędzy nimi. Rozmowy udzielił dla SiriusXM’s podczas panelu Jess Cagle Show. Warto przypomnieć, że James Franco był dla swoich studentek mentorem i nauczycielem, a jako celebryta cieszył się już powszechnym szacunkiem, stąd różnica w dynamice władzy pomiędzy nimi. Aktor w wywiadzie wyjaśnił, że jego zachowanie to przedłużenie uzależnienia, z którym zmagał się odkąd był nastolatkiem. Według niego uporał się z alkoholizmem w wieku 17 lat, ale znalazł sposób, by wypełnić po nim lukę innymi sposobami i przenieść swoje niezdrowe nawyki między innymi na pracę. 
W drodze do sukcesu, wspinając się w górę, uwaga i powodzenie wśród kobiet stały się dla mnie ogromnym źródłem walidacji. Problem polegał na tym, że jak każdy narkotyk, nigdy nie było go dość. To nie miało końca. 
Z jego perspektywy wydawało mu się, że prowadzi duchowe życie mimo uzależnienia od seksu, ponieważ pozostawał trzeźwy i konsekwentnie chodził na spotkania AA. Prowadzący za to zaadresował towarzyszące pozwowi opinie, według których James Franco celowo wykorzystywał szkołę, by stworzyć kolejkę młodych kobiet, które może osobiście i zawodowo wykorzystywać seksualnie. Aktor jednak utrzymywał, że to nigdy nie był jego planem i nie myślał wtedy jasno. Dodał, że w swojej głowie usprawiedliwiał się tym, że wszystko odbywało się za obopólną zgodą.  James Franco przyznaje, że jedną z najgłupszych rzeczy, jakie zrobił, to nazwanie jednej z klas Sex Scenes - według niego dotyczyły romansu i nie miał zamiaru uczyć na nich swoich podopiecznych, jak wykonywać sceny seksualne. Aktor stwierdził, że nigdy nie chciał nikogo zranić, jednak ostatecznie jego zachowanie wymknęło się spod kontroli do punktu, w którym skrzywdził wszystkich - wśród nich swojego długoletniego przyjaciela Setha Rogena, który oświadczył, że nie chce już z nim ponownie współpracować.
Chcę tylko powiedzieć, że absolutnie kocham Setha Rogena... Był moim najbliższym przyjacielem z pracy, współpracownikiem, byliśmy zgrani. I to, co powiedział, jest prawdą. Nie pracujemy już razem i nie mamy tego w planach.
Artysta dodał, że komentarze Rogena były bolesne, ale je rozumie. Ponieważ sam był cicho, kolega musiał odpowiadać za niego. I że jednym z głównych powodów, dla których udzielił tego wywiadu jest właśnie to, że nie chce by ludzie jak Seth czy jego brat musieli już to robić za niego. James Franco ostatecznie stwierdził, ze jeśli cokolwiek pozytywnego z tego wyszło, to to, że się zmienił i będzie pracował nad sobą.  
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj