Kolejne 365 dni to trzecia i finałowa część filmowej adaptacji książki autorstwa Blanki Lipińskiej. Za reżyserię podobnie jak w pierwszych dwóch odsłonach tego erotycznego dramatu odpowiadają Barbara Białowąs i Tomasz Mandes. Ten ostatni napisał również scenariusz wraz z Mojcą Tirs i autorką książek.  Do swoich ról powrócili Michele Morrone i Anna Maria Sieklucka, którzy wcielili się odpowiednio w Massimo i Laurę. W filmie związek pary wisi na włosku. Starają się przezwyciężyć problemy z zaufaniem i nieustępliwym Nacho, który próbuje ich rozdzielić. W obsadzie znaleźli się również Natasza Urbańska, Magdalena Lamparska, Otar Saralidze, Natalia Siwiec i Simone Susinna. Przypomnijmy, że polskie 365 dni stało się globalnym hitem Netflixa w 2020 roku. Druga część również cieszyła się dużą popularnością. Obie odsłony nie zyskały jednak uznania widzów. Na IMDb uzyskały średnią ocen odpowiednio 3,3 oraz 2,5. Kolejne 365 dni też nie ma się czym pochwalić - na razie utrzymuje się ocena 2,8.  Z kolei krytycy nie pozostawiają suchej nitki na polskim filmie. Wskazują, że jest to najgorsza część trylogii, mimo że poprzeczka oczekiwań została powieszona bardzo nisko. Film stanowi bolesną przeprawę przez pozbawioną sensu fabułę z okropnymi dialogami i zabawnymi sennymi fantazjami. Gangsterska historia i małe zwroty akcji znikają na rzecz rozczarowującego trójkąta miłosnego, w którym nie ma żadnych emocji. "Historia" jest tylko po to, aby połączyć z sobą sceny seksu. Nick Levine w NME krytykuje:
Szczerze mówiąc, ten film jest tak okropny, że trylogia Pięćdziesiąt twarzy Greya wygląda jak kultura elitarna. Jedyną gwiazdą jest menedżer ds. lokalizacji, który przemierzał Europę, aby znaleźć wszystkie nijako luksusowe miejsca, w których rozwija się ten bezduszny nonsens.
foto. Netflix
Jessica Kiang z Variety w tytule swojej recenzji napisała, że Kolejne 365 dni jest wyłącznie dla masochistów i to nie w seksownym stylu. Pisze:
Trzecia część tego kretyńskiego polskiego festynu Netflixa redukuje niegdyś dumnie obrzydliwe przesłanki do wiotkiego trójkąta miłosnego między dogłębnie nudnymi przystojniakami. 
Zauważa również, że specjalnie do filmu napisano 25 soft-rockowych ballad. Jej autorami są Patryk Kumór i Dominik Buczkowski-Wojtaszek i tylko oni nie wydają się zmęczeni formułą produkcji. Utwory pojawiają się w czasie sekwencji w zwolnionym tempie, które zajmują mnóstwo czasu w filmie, a i tak wszystkie brzmią tak samo, ponieważ pisano je według tego samego algorytmu.  Film określany jest jako mdły, pusty oraz nakręcony w teoretycznie "seksownym" stylu. Zauważa się, że jest on wyprodukowany niskim kosztem, co widać po kostiumach i miejscach. Krytycy zwracają uwagę na angielskie dialogi, które są źle napisane, co razi. Obrywa się kiepskim aktorom, którzy grają tragicznie z kreskówkowym Morronem na czele.  Ponadto Kolejne 365 dni toczy się powoli i powtarzalnie. Nie osiąga konkluzji, co mogłoby frustrować, gdyby tylko widzowie w ogóle przejmowali się wewnętrznym konfliktem głównej bohaterki. Krytycy zwracają uwagę, że zakończenie produkcji jest takie, że możliwa jest kontynuacja, mimo że na trzeciej części kończy się książkowa historia. Jessica Kiang podsumowuje:
„Potrzebuję więcej czasu” – Laura podkreśla wielokrotnie. Chociaż odnosi się do swojego głęboko nieangażującego romantycznego dylematu, trudno nie usłyszeć, jak przemawia tęsknym głosem do działu księgowości Netfliksa, ponieważ jako jedyni modlą się, aby nadeszło jeszcze wiele „365 dni”.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj