Król lew wpisuje się w disneyowski trend tworzenia aktorskich remake'ów popularnych animacji z dawnych lat. Gdy jednak opublikowano pierwszy zwiastun, pojawiła się konsternacja. Jak możemy nazywać ten film aktorskim, skoro jest tworzony animacją komputerową? Powinien więc być filmem animowanym, prawda?  Okazuje się, że jest to sytuacja dość skomplikowana przez przełomową technologię, jaka została wykorzystana do tworzenia tej produkcji. Jon Favreau mówi, że odpowiedź nie jest tak prosta, ale nie sądzi, by można było nazwać ten film animowanym. Chodzi o to, że wykorzystując nowatorską technologię, tworzą zwierzęta w sposób w pełni realistyczny. Uważa, że jeśli pokazałoby się Rafikiego bez informacji, że pochodzi on z tego filmu, odbiorca mógłby stwierdzić, że ogląda fragment dokumentu o zwierzętach. Celem jest stworzenie postaci zwierząt, które wizualnie nie będą w ogóle różnić się od prawdziwych.
- To trudne, ponieważ ten film nie jest ani filmem aktorskim, ani animowanym. To zależy od standardu, jaki wykorzystujesz, ponieważ tutaj nie ma prawdziwych zwierząt ani prawdziwych kamer, ani nawet kreacji aktorskich, które są nagrywane. Wszystko powstaje w rękach artystów. Nazywanie tego filmem animowanym wprowadza w błąd i buduje określone oczekiwania. Zmienia sposób, w jaki oglądasz film - wyjaśnia.
Wspomina przykład hitu Grawitacja, który był nazywany filmem aktorskim, ale jego zdaniem to też nie pasuje, tak jak do jego produkcji. Według niego ten film nie jest ani aktorski, ani animowany. Dlatego też takie określenie w przypadku tego typu tytułów nie są trafne. Premiera w lipcu.
Źródło: Disney
+5 więcej
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj