Jak donosi Puls Biznesu, prezes i większościowy akcjonariusz firmy Matras ogłosił kapitulację tuż po tym, jak sąd umorzył jej postępowanie sanacyjne. Oznacza to, że już niedługo sieć księgarń czeka upadłość. Gazeta dotarła do protokołów z rozprawy, w trakcie której Krzysztof Gołąb, zarządca sądowy firmy, mówił:
Zostały spełnione wszystkie przesłanki umorzenia postępowania sanacyjnego, a spółka nie ma czym handlować, nie ma skąd wypłacać środków z uwagi na prawie zerowy stan masy spółki oraz ciągle pogłębia swoje zadłużenie (o 3-4 mln zł miesięcznie).
Wniosek poparli wszyscy wierzyciele Matrasa poza bankiem Credit Agricole. Tajemnicą poliszynela jest to, że w okresie wakacyjnym obroty spółki znacznie spadły. Najprawdopodobniej żadnego efektu nie dały również rozmowy prowadzone z nowymi, potencjalnymi inwestorami. Jeszcze przed otwarciem sanacji Matras był zadłużony na ok. 100 mln zł - pieniądze te miały być stopniowo spłacane po zawarciu umowy z wierzycielami. Sytuacja nie uległa jednak zmianie. Jak podaje Puls Biznesu:
W piśmie do sądu Firma Księgarska Olesiejuk porównała Matrasa, który ani nie płacił za sprzedane książki, ani nie zwracał ich wydawcom, do jadącej lokomotywy, napędzanej cudzym węglem, który jest zużywany, a jego właściciele nie mają szans na uzyskanie zapłaty.
Nie wiadomo, czy firmę w ogóle stać na przeprowadzenie postępowania upadłościowego, którego koszty oszacowano na 6,9 mln zł (po uwzględnieniu zabezpieczeń na majątku i zastawów - 3 mln zł). Zobacz także: Cenzura ocen książki Hillary Clinton? Amazon usuwa negatywy Firma Matras była drugą największą po Empiku siecią księgarń w naszym kraju. Jej upadek nierozerwalnie wiąże się ze spadkiem czytelnictwa. Według danych Biblioteki Narodowej w 2016 roku przynajmniej jedną książkę rocznie przeczytało ledwie 37% Polaków.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj