- W studiu panowała atmosfera strachu. Nie mam co do tego wątpliwości. Odniosłem wrażenie, że ludzie z rad nadzorczych zaczęli podejmować decyzje. A były to decyzje oparte na przypadkowych metrykach, więc nie miały nic wspólnego z tym, jak opowiadać historię - wspomina i dodaje - Tuż przed Batman/Superman zostałem zaproszony na spotkanie w Nowym Jorku, na którym obsada i filmowcy mieli paradować przed inwestorami z Time Warner Center. Przypuszczam, że po to, aby ich przekonać, że wydane przez nich pieniądze są w dobrych rękach.
Tłumaczy, że najważniejsze decyzje podejmowali właśnie inwestorzy z Wall Street, nie filmowcy czy osoby decydujące z ramienia studia.
- Jeden facet - przypominający mi aktorów, których ludzie od castingu wysyłają, gdy chcesz obsadzić rolę dupka #1 - wziął mnie na bok i zaczął mówić, jak mam pisać o Batmanie .
Klarownie mówi, że kontakty z inwestorami są podstawą pracy przy superprodukcjach, ale twierdzi, że sytuacja związana z Ligą Sprawiedliwości i Batman v Superman była dla niego dziwna. Jego zdaniem nawet nikt nie udawał, że w tym wypadku to inwestorzy podejmują decyzje.
Efektem tego jest nowa wersja scenariusza Ligi Sprawiedliwości, którą oglądaliśmy w Snyder Cut. Zdaniem Terrio miała ona lżejszą atmosferę niż oryginalny tekst napisany przez niego.
- To cud, że Zack nakręcił tak dużo scen z mojego scenariusza, ponieważ wiem, że był pod stałą presją, by upraszczać różne rzeczy, zmieniać je czy zrobić cokolwiek, czego chciało studio. Wówczas były plotki, że oni nie chcą tej wersji filmu - mówi Terrio.
Okazuje się, że gdy Joss Whedon przejął projekt, udział Chrisa Terrio został całkowicie ucięty. Przyznaje, że nie miał świadomości, że Joss Whedon tak bardzo zniszczy jego scenariusz.
- Gdy rozmawiałem z aktorami, byli oni zgodni, że to jest całkowity demontaż tego, co było wcześniej. Nie słyszałem, aby ktokolwiek powiedział, że praca przy dokrętkach to było pozytywne doświadczenie.
Chris Terrio oglądał wersję Whedona kilka tygodni przed premierą. Gdy tylko skończył seans, od razu zadzwonił do swojego prawnika ze słowami: "Chce usunąć swoje nazwisko z tego filmu". Ostatecznie nie udało się tego zrobić, bo wszystko było już przygotowane do dystrybucji i zamknięte. By usunąć jego nazwisko, musieliby przerobić wszystkie cyfrowe kopie filmu, co prowadziłoby do przesunięcia premiery. A studiu Warner Bros. zależało na tej dacie.
- Od czasu tamtego seansu nic nie mówiłem o Lidze Sprawiedliwości, bo ten film nie reprezentuje mojej pracy. Poruszanie tego tematu dodałoby temu filmowi negatywnego o szumu, co pogorszyłoby sytuację aktorów i wszystkich innych ludzi pracujących przy widowisku. Jestem jednak bardzo zadowolony, że wersja Zacka Snydera jest wyżej na mojej stronie IMDb.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj