O dokrętkach do filmu Rogue One: A Star Wars Story krążyły legendy. Dostawaliśmy różne, często sprzeczne plotki o tym, ile zmieniono i z jakiego powodu. Wiadomo było jednak, że coś nie grało i Lucasfilm podczas procesu dokrętek naprawiał sytuację, by osiągnąć najlepszy efekt. W tamtym okresie nieoficjalnie mówiło się, że w ostatniej chwili do ekipy dołączył reżyser i scenarzysta Tony Gilroy, który wcześniej pomagał Gareth Edwards (reżyser Łotra 1) przy Godzilla. Teraz sam Gilory potwierdził swój udział w roli scenarzysty i drugiego reżysera przy dokrętkach. Wyjaśnia też, że przez swój udział jest on podpisany jako współscenarzysta. Gilroy potwierdza, że Łotr 1 był w tragicznym stanie, gdy do niego dołączył. Uważa, że twórcy mieli ogromny problem z tym, co nakręcili, ale wiedział, jak to naprawić.
- Okazuje się, że rozwiązanie jest bardzo proste. Po prostu stwierdzasz fakt: to film, w którym wszyscy muszą zginąć. To historia o poświęceniu - wyjaśnia Gilroy.
Sam Gilroy nie ma żadnego emocjonalnego związku z Gwiezdnymi Wojnami i to uniwersum go nie interesuje. Dlatego uważa, że nie bał się podjąć ryzykownych decyzji, by usprawnić film.
- Twórcy byli w totalnym bagnie... film miał ogromne problemy, więc w tym momencie można było już tylko go naprawić - wyjaśnia, sugerując, że bardziej popsuć się już nie dało.
Przypomnijmy, że poza faktem śmierci wszystkich bohaterów, w dokrętkach między innymi dodano scenę z Vaderem w korytarzu, gdzie zabijał rebeliantów.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj