- Okazuje się, że rozwiązanie jest bardzo proste. Po prostu stwierdzasz fakt: to film, w którym wszyscy muszą zginąć. To historia o poświęceniu - wyjaśnia Gilroy.
Sam Gilroy nie ma żadnego emocjonalnego związku z Gwiezdnymi Wojnami i to uniwersum go nie interesuje. Dlatego uważa, że nie bał się podjąć ryzykownych decyzji, by usprawnić film.
- Twórcy byli w totalnym bagnie... film miał ogromne problemy, więc w tym momencie można było już tylko go naprawić - wyjaśnia, sugerując, że bardziej popsuć się już nie dało.
Przypomnijmy, że poza faktem śmierci wszystkich bohaterów, w dokrętkach między innymi dodano scenę z Vaderem w korytarzu, gdzie zabijał rebeliantów.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj