Ze względu na stosunkowo wolne powstawanie kolejnych części "Pieśni Lodu i Ognia" (na które to tempo fani głośno narzekają, do czego ostatnio odniósł się autor), wiele osób obawia się, że niemłody już George R.R. Martin może nie zdążyć z napisaniem zakończenia opowieści przed tym, jak opuści świat doczesny. Spekuluje się, że być może po jego śmierci ktoś mógłby kontynuować pisanie serii, tak jak to robi na przykład Brandon Sanderson, który w zastępstwie zmarłego Roberta Jordana tworzy kolejne tomy "Koła czasu".
W udzielonym niedawno "Sydney Morning Herald" wywiadzie Martin rozwiewa te wątpliwości, wyraźnie zaznaczając, że nie życzy sobie, aby po jego odejściu ktokolwiek inny pisał o Westeros. Obawia się, że jego twórczość stała by się wtedy dla kogoś dojną krową, a w całym procesie wcale nie chodziłoby o literaturę.
Idzie to w parze ze stosunkiem pisarza do fanfików, a więc pisanych przez miłośników jego twórczości opowieści osadzonych w wykreowanym przez niego uniwersum. Twórca Gry o tron nie chce, aby ktokolwiek inny bawił się w jego piaskownicy, podkreśla także, że tylko on ma prawo do znęcania się nad mieszkańcami Westeros.
W rozmowie z "Brisbane Times" zdradził jednak, że zakończenie "Pieśni Lodu i Ognia" nie będzie równoznaczne z pożegnaniem się z tym światem. Martin mówi, że jest on na tyle duży, że przerasta opisywane obecnie w cyklu wydarzenia i postaci, w końcu od dawna tworzy choćby opowiadania o Dunku i Eggu, których akcja osadzona jest w Westeros.
Przy okazji autor zapowiedział, że w przyszłym roku do księgarń trafić powinna publikacja "A World of Ice and Fire", w której opisana zostanie historia i geografia wykreowanego przez niego na potrzeby "Pieśni Lodu i Ognia" uniwersum.